"Super Express": - Coraz więcej polityków nawołuje do bojkotu EURO 2012. Czy nie jest to jednak pod kątem PR-owskim strzał w stopę? To raczej nie spotka się z pozytywną reakcją kibiców...
Wiesław Gałązka: - Przede wszystkim nie należało wmieszać polityki do świata sportu. Całą sprawą Tymoszenko trzeba było się zająć wcześniej, a nie wykorzystywać teraz EURO 2012 jako polityczną broń. Bo kogo tak naprawdę teraz bojkotują politycy? Kibiców? Sportowców? Kiedy polityka pojawia się w sporcie, tracą na tym najczęściej właśnie ci, którzy nie mają z nią żadnych powiązań.- Nie zmienia to faktu, że często do takich akcji już w historii dochodziło. Wystarczy wspomnieć Moskwę "80... Albo olimpiadę w Berlinie w 1936 roku. Wtedy Hitler nie poszedł na zawody - gdzie wiadomo było, że wygra czarnoskóry reprezentant USA - by uniknąć podania mu ręki. Prawie zawsze wmieszanie się polityki i światopoglądów kończyło się fatalnie i zapisywało się negatywnie w historii. Więc kto wie, czy i tym razem bojkot EURO 2012 nie stanie się jedną z takich czarnych kart historii?
- Jedni politycy bojkotują, drudzy pojadą na mecze - czy jednak nie jest tak, że i jedni i drudzy wykorzystują tę imprezę dla zyskania w oczach wyborców? By polepszyć sobie PR?
- Naturalnie, sport i wielkie wydarzenia z nim związane zawsze służyły politykom do ogrzania się w ich blasku. Tylko że często jest to dla nich bardzo niebezpieczna gra. Ci, którzy się jeszcze faktycznie interesują sportem, mają łatwiej, bo nie są zmuszeni wchodzić w nie swoją skórę. Ale i tak może na nich spaść gniew kibiców, np. za niepopularną ustawę, złe rządy itp.
- A co z tymi, którzy się sportem nie interesują?
- Dla nich najczęściej takie próby kończą się koszmarnymi wpadkami. Wystarczy wspomnieć odwrócony szalik prezydenta Kaczyńskiego. Po prostu trzeba robić wszystko w zgodzie z własnymi zainteresowaniami, a sport bardzo często przyciąga polityków, którzy nie mają z nim nic wspólnego. Bo jest atrakcyjny, widowiskowy, przyciąga uwagę opinii publicznej. Ale zarówno dla nich, jak i dla samego sportu najlepiej by było, gdyby się trzymali od niego z daleka.
Wiesław Gałązka
Ekspert ds. public relations