Minister zdrowia wpadł na pomysł, że jeśli szpitalowi skończy się kontrakt z NFZ, to będzie mógł w ramach "wolnych mocy przerobowych" przyjmować pacjentów odpłatnie. Ma to być z pożytkiem dla chorych, którzy będą mogli zapłacić i zostaną zoperowani wcześniej. Korzyść będą mieć także szpitale, które za pieniądze pacjentów np. spłacą swoje długi. Pomysł Radziwiłła zablokowała jednak premier. Beata Szydło (54 l.) nakazała wstrzymać opiniowanie projektu ustawy, ponieważ "różnicuje ona pacjentów". Okazuje się, że minister nie znajdzie zrozumienia także u prezydenta. - Prezydent stoi na gruncie artykułu 68 Konstytucji RP mówiącego, że "każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych" - powiedział nam Krzysztof Łapiński (39 l.), rzecznik prezydenta.
Ministrowi Radziwiłłowi trudno będzie namówić kolegów z rządu, by go poparli. Wyłamał się z tego grona wicepremier Jarosław Gowin (56 l.). - Po pierwsze, nie oszukujmy się, bo przecież istnieje sektor prywatnej służby zdrowia. Po drugie ci, których stać byłoby na zapłacenie, wychodziliby z kolejek, skracając czas na oczekiwanie dla tych mniej zamożnych - powiedział Gowin.
Zobacz: Błaszczak o nowej opinii policji o Woodstocku: Druzgocąca! Owsiak będzie wściekły?