Irena Wóycicka: Nie ma żadnej wojny

2012-01-28 5:00

Doradca prezydenta o nowelizacji ustawy emerytalnej

"Super Express": - Prezydent Komorowski podpisał nowelizację ustawy o emeryturach i rentach, zmieniającą sposób waloryzacji, jednocześnie zapowiadając, że odeśle ją do Trybunału Konstytucyjnego. Skąd taka decyzja?

Irena Wóycicka: - Prezydent podziela intencję tej ustawy, polegającą na tym, że podwyższa ona o więcej, niż wynikałoby to z dotychczasowej waloryzacji świadczenia niskie. Nie powinno być przecież tak, że po wielu latach pracy świadczenia emerytalne nie starczają seniorom na życie. To były argumenty za tą ustawą. Z drugiej strony do Kancelarii Prezydenta przychodziła ogromna ilość korespondencji od osób indywidualnych, również związków zawodowych, w której zwracano uwagę na aspekty konstytucyjne i proszono o skierowanie ustawy do TK. Dlatego ze względu na to, że najniższe emerytury i renty powinny być podnoszone, a na szukanie innych rozwiązań brakowało czasu, bo waloryzacja musi być wprowadzona od 1 marca, prezydent podpisał ustawę. Jednocześnie zamierza poprosić trybunał o zbadanie, czy niektóre przepisy tej ustawy są zgodne z konstytucją. To nie były dla niego łatwe decyzje.

- Wielu ekspertów twierdzi, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości prezydent nie powinien podpisywać ustawy. Inaczej psuje prawo.

- Prezydent dokonał wyboru. To zawsze jest ważenie pewnych wartości. Tu decydującym faktem było, że jest to rozwiązanie na krótki czas i wprowadzane w szczególnych okolicznościach, w których osoby najuboższe trzeba otoczyć ochroną. Prezydent miał wątpliwości co do niektórych przepisów ustawy i dlatego zamierza skierować ją do TK w trybie następczym. Jednak to trybunał określi, co jest konstytucyjne, a co nie.

- Seniorzy obawiają się, że jeśli trybunał zakwestionuje zapisy nowej ustawy już w okresie jej działania, część z nich będzie musiała oddać otrzymane od państwa pieniądze.

- To niemożliwe. Prezydent podpisał ustawę, zatem jest ona obowiązującym prawem do momentu, kiedy trybunał ją zakwestionuje. A nie wiemy, czy tak zrobi. Nie ma możliwości odebrania wyższych świadczeń osobom, które je dostały.

- Decyzja prezydenta może jednak sprawić, że trybunał nakaże zmianę sposobu waloryzacji, a osobom, które otrzymały niższe świadczenia niż w przypadku waloryzacji procentowej, trzeba będzie wypłacić wyrównania. Będzie to cios dla i tak napiętego budżetu państwa...

- Ustawy nie napisał prezydent, on ją tylko podpisał. To rząd prowadził tę ustawę, a parlament ją zaakceptował. Rząd zdawał sobie sprawę, że ustawa może zostać skierowana do TK, nawet jeśli nie zrobi tego prezydent. I musiał się liczyć z ewentualnymi dodatkowymi kosztami. Czy takie koszty powstaną oraz jaka będzie ich wysokość, zależy do decyzji trybunału. Po pierwsze, czy TK w ogóle zakwestionuje przepisy tej ustawy. Po drugie, w jakim zakresie.

- Czyli ustawa o waloryzacji kwotowej była pisana na kolanie?

- Okres przygotowywania tej ustawy był bardzo krótki i miała ona charakter pilny. Trudno to krytykować, skoro zmiany miały wejść wraz z tegoroczną marcową waloryzacją. Były trzy wersje tej ustawy i ostatnia okazała się najlepsza. Pierwsza była całkowicie nie do przyjęcia. I choć ostateczne rozwiązanie nie jest idealne, to i tak stanowi ogromny postęp w stosunku do tego, co było materiałem wyjściowym. Osobiście wyobrażam sobie bardziej skuteczne rozwiązania, jeśli chodzi o ochronę ubogich, choć nie tak efektowne i rozłożone w dłuższym czasie. Prezydent oczekuje, że w przyszłości rząd odejdzie od praktyki incydentalnych rozwiązań na rzecz kompleksowo przygotowanych programów.

- Niektórzy twierdzą, że odesłanie kolejnej wizerunkowo ważnej dla premiera Donalda Tuska ustawy do TK świadczy o cichej wojnie między pałacem a KPRM.

- Nie ma żadnej wojny między pałacami. Widzę, że cokolwiek prezydent by zrobił, od razu szuka się w tym sensacji i podtekstów politycznych. Stosunki między prezydentem a szefem rządu są bardzo dobre. Współpraca jest bardzo dobra. Natomiast role są różne. Dlatego prezydent czasami podejmuje decyzje, które różnią się od oczekiwań rządu.

- A co prezydent myśli o porozumieniu ACTA?

- Prezydent dostrzega fakt, że w trakcie prac nad dokumentem zabrakło na wielu etapach konsultacji społecznych i rzeczowej kampanii informacyjnej, które są nieodzowne dla rzetelnego stanowienia prawa. Temat umowy ACTA wymaga dogłębnej, rzeczowej i opartej na twardych faktach dyskusji. Dzięki niej będą się mogły zetrzeć racje obu stron, co pozwoli rozładować przynajmniej część obaw dotyczących ewentualnych skutków tych rozwiązań. Jest na to czas, bo termin ratyfikacji tej umowy upływa dopiero w 2013 r.

Irena Wóycicka

Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP