Paweł Wroński: Komorowski nie ma wielkich ambicji

2010-07-12 12:30

Znany publicysta zastanawiają się, jaki kształt będzie mieć prezydentura Bronisława Komorowskiego

"Super Express": - Przez najbliższe 500 dni polska polityka będzie kształtowana przez duet Komorowski - Tusk. Jak układała się dotąd współpraca obu polityków? W jakich relacjach byli ze sobą?

Paweł Wroński: - Komorowski nigdy nie był w najbliższym otoczeniu Tuska. W PO miał często odmienne zdanie niż koledzy. Był np. najgorętszym przeciwnikiem koalicji PO-PiS, nie podobał mu się sposób powołania CBA.Trzymał się z boku. Nie grywał z premierem w piłkę. Nie ma też typowych cech polityka. Władza nigdy nie była dla niego afrodyzjakiem. To przyzwoity człowiek, który nie umiał się do końca odnaleźć w tej kampanii. Będzie lepszym prezydentem niż kandydatem.

- Jak te zaszłości przełożą się teraz na jego współpracę z premierem?

- Jest takie angielskie powiedzenie: "smak puddingu poznajemy w trakcie jedzenia". Ta współpraca będzie testowana w konkretnych przypadkach, takich jak wyprawa do Brukseli.Wtedy ocenimy, na ile nowy prezydent jest samodzielny. Dziwne, że mianowanie przez niego Lufta i Dworaka na członków KRRiTV wywołało zamieszanie. Przecież przysługuje mu prawo do tego. Prezydent chce być autonomiczny. Jednak od budowania autonomiczności do konfliktu droga bardzo daleka. Komorowski nie będzie budował silnej prezydentury w postaci kontr- ośrodka władzy. Postawi na współpracę i wtedy może stać się znaczącą i samodzielną figurą polityczną.

- Nie będzie miał zaplecza politycznego?

- Raczej zaplecze urzędnicze. Sięgnie po ludzi pozapartyjnych albo z obrzeży partii, jak Jacek Michałowski, obecny szef Kancelarii Prezydenta. Nie sądzę, aby mogło dojść do poważniejszych konfliktów między prezydentem i premierem, i że tworzy się jakaś tajna frakcja prezydencka ze Schetyną na czele. Komorowski nie ma wokół siebie grona oddanych mu ludzi. Zresztą Tusk jest dziś największym atutem Platformy i jej najzręczniejszym politykiem, co przyznają nawet politycy PiS. Nie ma sensu kopać się z koniem.

- Jak wyglądały relacje prezydenta z premierem za rządów SLD i PiS?

- Lech Kaczyński bardzo blisko współpracował z rządem swego brata. Ostry konflikt z rządem nastał, gdy władzę przejęła PO. Kaczyński starał się uzyskać większe uprawnienia od tych, które mu przysługiwały. Inaczej za rządów SLD. "Szorstka przyjaźń" Kwaśniewskiego i Millera polegała na tym, że ten pierwszy był wcześniej przywódcą lewicy, którą przeprowadził przez Morze Czerwone okresu transformacji. Jego autorytet bardzo przeszkadzał Millerowi, który chciał być głównym budowniczym polskiej polityki. Co się tyczy Komorowskiego, ani nie był szefem partii, ani nie ma brata bliźniaka, ani politycznego zaplecza, ani - jak sądzę - tak wielkich ambicji.

Paweł Wroński

Publicysta "Gazety Wyborczej"