Ireneusz Krzemiński: Nie ma odpływu młodych od PO

2011-03-07 3:00

Poparcie dla Platformy zmniejszyło się w wyniku języka, jakiego używają media - twierdzi prof. Ireneusz Krzemiński

"Super Express": - W mediach pojawiły się analizy wskazujące na odwracanie się od Platformy najmłodszych wyborców. Czy premier i PO stracili czar przyciągający młodych?

Prof. Ireneusz Krzemiński: - Charakterystyczne jest to, jak sformułował pan pytanie. Najmłodsi odwracają się od Platformy. Tymczasem istotnie, mamy do czynienia ze spadkiem poparcia dla PO w tej grupie wieku o kilka procent w ciągu 4 miesięcy, gdy wziąć pod uwagę systematyczne badania CBOS. Sposób mówienia o tym wskazuje jednak na jakąś gwałtowną zmianę! Najmłodsi to jednak najbardziej zmienna, łatwo podlegająca wahaniom część elektoratu. Jako socjolog uznałbym opinie najmłodszych za dobry wskaźnik ogólnej atmosfery w mediach. Reakcje najmłodszych, przyszłych wyborców, w dużym stopniu wyznaczają właśnie dziennikarze. To, że to poparcie w jakimś stopniu się zmniejszyło, jest wynikiem języka, którego używają media.

- Oznaczałoby to, że media kreują jakąś tezę, a później robią samosprawdzającą się przepowiednię...

- I w dużej mierze tak jest! Nie widzę ani dramatycznego odpływu poparcia dla PO w żadnej grupie wiekowej, jak to komentują dziennikarze. Jeśli nawet mamy pewne obniżenie, to po 4 latach rządów PO ma niewiarygodnie pozytywne oceny. To coś wyjątkowego w naszej 20-letniej historii! Z drugiej strony, jeśli media tak reagują, to muszą być powody. Odnoszę wrażenie, że wiele ocen i opinii w gazetach i telewizji nie sprawia wrażenia rozsądnych ani sprawiedliwych. Nie jestem pewien, czy to nierozsądek medialny, czy społeczny. Generalnie Polacy są dość rozsądni w swoich ocenach, zwłaszcza politycznych, ale zdarzają się im wpadki. Za taką uznałbym opinię o premierze Marcinkiewiczu, traktującą go jako wybitnego… "męża stanu". Do tej pory nie mogę zrozumieć, co moi rodacy w nim widzieli.

- Wrażenie odwrócenia się młodych od PO może brać się z dotychczasowej dominacji w tej grupie. Według OBOP Platforma straciła wśród najmłodszych w ciągu dwóch lat 21 punktów procentowych...

- Nie znam wyników tego badania, ale wydają mi się nieprawdopodobne bądź źle zinterpretowane. Gdyby były prawdziwe, to byłby to fakt alarmujący! Oznaczałby jakąś rewoltę młodych przeciwko rządowi. Z czymś takim mieliśmy do czynienia wtedy, kiedy ministrem edukacji był Roman Giertych. Ale teraz nic podobnego nie ma miejsca!

- Coś w rodzaju rewolty młodych wyniosłoTuska do władzy. Zmobilizowali się i odsunęli PiS od władzy...

- To bardzo jednostronna interpretacja i nie do końca prawdziwa. PO wyniosła do władzy aktywność elektoratu młodego, ale także tego w średnim wieku. Przede wszystkim chodziło o wykształcony elektorat wielkomiejski.

- Spór ekonomistów z rządem nie wpłynął w żaden sposób na postrzeganie PO i premiera? Dla młodych Balcerowicz jest autorytetem.

- Na pewien spadek poparcia wpłynęło chyba coś innego. Rząd i premier odciął się w pewnym momencie od troski o przyszłość. Młodzi, co prawda, też o niej nie myślą, skupieni na bieżącym urządzaniu życia. Ale gdy usłyszeli, że rząd nie jest od tego, by myśleć, co będzie za 20 lat, to mogli się zaniepokoić!

- Tusk i politycy PO budowali swój wizerunek jako młodszych i prężniejszych niż politycy PiS. Może ich elektorat oczekiwał pewnej aktywności i reformatorskiej retoryki?

- Nie jestem pewien, czego naprawdę oczekiwał. Zapowiedź premiera, że nie będzie żadnych bolesnych reform, ale polityka małych kroków w osiąganiu dalekosiężnych celów - to było bardzo rozsądne hasło. Może raczej zabrakło wskazania tych ważnych celów? Sądzę, że większe znaczenie miały proste, ale namacalne fakty. Jak to, że nie można dojechać do pracy bądź na uczelnię pociągiem, że sypie się budowa dróg… Że nadzieje na sprawne, życzliwe obywatelom państwo - znowu się nie spełniają...

- Przeskoczenie premiera w rankingu zaufania przez Napieralskiego też nie powinno PO alarmować?

- Kiedy polityka składa się z awantur albo populistycznego schlebiania, czyli podlizywania się wyborcom, to Napieralski niewątpliwie wypada lepiej niż rząd. Niewykluczone, że zabrakło dobrej polityki informacyjnej rządzących. Rząd ma dziś w mediach negatywny obraz i złośliwe oceny, które wydają mi się bardzo niesprawiedliwe. Krytyka jest potrzebna, ale powinno z niej coś wynikać pozytywnego. Zamiast złośliwości, wolałbym więc od dziennikarzy usłyszeć, czego chcieliby od tego rządu?

- Duża część mediów zapewne spełnienia obietnic wyborczych albo postulatów prof. Balcerowicza...

- Nie chcę tu się wdawać w polemikę z wystąpieniami prof. Balcerowicza. Są szkodliwe z podstawowego powodu - Leszek Balcerowicz od początku współtworzył nasze demokratyczne państwo, a dziś wypowiada się tak, jakby chciał załamać zaufanie do instytucji naszego państwa.

Prof. Ireneusz Krzemiński

Socjolog, Uniwersytet

Warszawski