"Super Express": - Francja i Niemcy próbują ustanowić superpaństwo zamiast Unii Europejskiej - można przeczytać w niektórych mediach. Czy ta inicjatywa jest początkiem końca UE?
Prof. Dariusz Rosati: - To jest bzdura. Nikt w Unii Europejskiej nie ma takich pomysłów. Osoba, która pisze o takich rzeczach, kompletnie się nie orientuje w sprawach europejskich albo docelowo próbuje namieszać. Wśród państw Europy Zachodniej jest gotowość, żeby pogłębiać integrację - Wielka Brytania była hamulcowym tego procesu.
- Jaką pani widzi przyszłość UE po Brexicie?
- W krótkim czasie będą perturbacje, ale nie ma mowy o końcu UE. Nie wiem, komu takie pomysły przychodzą do głowy. W Wielkiej Brytanii duża część społeczeństwa była eurosceptyczna. W pozostałych państwach znaczna część ludzi nie chce opuszczać UE. Jest dużo eurosceptyków. Kilka partii chce wyjścia z UE, np. Liga Północna we Włoszech czy Front Narodowy we Francji. Te partie nie mają większości w swoich państwach. W związku z tym jestem spokojny o przyszłe losy UE. A Brytyjczycy dali się wpuścić w maliny populistom.
- Na czym polega pańskim zdaniem "Silna Europa w świecie niepewności", żeby nawiązać do dokumentu przygotowanego przez ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Francji?
- Przed Europą stoją poważne wyzwania. Szefowie państw założycielskich UE apelują o bliższą współpracę. W pojedynkę żaden kraj nie potrafi poradzić sobie ze współczesnymi zagrożeniami.
- Czy postanowienia zawarte w "Silna Europa w świecie niepewności" będą miały przełożenie na Polskę?
- To jest zaproszenie do dołączenia do grupy, która tworzy zintegrowaną Europę. Nie ma mowy o żadnym supermocarstwie. Polska stoi przed dużym wyzwaniem. Słyszałem prezesa Kaczyńskiego - to on chce rozwodnić UE. W obliczu różnych zagrożeń mówi on, że UE nie powinna się wtrącać.
- A może powstanie jedna, silna armia europejska zamiast armii narodowych, jak można w różnych miejscach przeczytać?
- Nie ma mowy o zakazie narodowych armii w Europie. To mogę zdementować. Takie pogłoski są rozsiewane przez wrogów Unii Europejskiej. Natomiast pomysł wspólnej europejskiej armii lansował prezes Kaczyński. Jeżeli polscy żołnierze mają być pod dowództwem niemieckiego generała, to jest to bardzo federacyjny, europejski pomysł. Na razie nie ma takich planów. Chociaż widzę potrzebę współpracy z innymi europejskimi armiami.
- Do pomysłów ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Francji z ostrożnością podchodzi kanclerz Niemiec Angela Merkel. Czy Polska powinna brać przykład z kanclerz Niemiec?
- Najważniejsze jest, żeby bez nas nic się w UE nie działo. Trzeba trzymać rękę na pulsie i uczestniczyć w tych rozmowach. Jestem bardzo rozczarowany, że Polska nie wzięła udziału w konferencji w Berlinie. Rok temu moglibyśmy być zaproszeni do tego grona. To, że nie byliśmy zaproszeni, powinno dać rządowi wiele do zrozumienia.