Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Nie dziwię się przełożonym

2011-11-07 3:00

"Super Express": - Kilka dni temu ksiądz Adam Boniecki otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach. Po co więc teraz Przełożeni zakonów w komunikacie przekazanym PAP przypominają, że zakonnicy podlegają im oraz dyscyplinie zgromadzenia?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: - Mówimy o zgromadzeniu wszystkich przełożonych zakonów w Polsce. Ich komunikat to wsparcie dla księży marianów, którzy stoją na stanowisku, że zakonnicy podlegają nie tylko świeckim prawom, ale przede wszystkim prawom zakonnym. Przełożeni mówią tym samym, że księża mieli prawo podjąć taką decyzję.

- A zdaniem księdza mieli prawo?

- Oczywiście, że tak. Tego nie można kwestionować. Tak po prostu stanowi prawo kanoniczne. Natomiast inną sprawą jest sposób, w jaki tego dokonali. Taki odgórny zakaz tylko niepotrzebnie nagłośnił cały problem.

- Można to było załatwić w inny sposób?

- Myślę, że przełożeni powinni porozmawiać w cztery oczy z księdzem Bonieckim i poprosić go o wstrzymanie się z wypowiedziami. Publiczne ogłoszenie takiego komunikatu wywołało skutek zupełnie odwrotny do zamierzonego.

- Czyli jaki?

- Chodzi o ten cały harmider w mediach, z których większość chętnie podchwyciła temat. Co więcej, ksiądz Boniecki na pewno jest dziś w konflikcie z przełożonymi. Dlatego takie sprawy lepiej rozwiązywać poprzez dialog, a nie administracyjny zakaz.

- Zna ksiądz podobne przypadki z przeszłości?

- Rok temu tu w Krakowie była podobna sprawa z księdzem Natankiem i też przyniosła dokładnie odwrotny skutek. Ksiądz się zbuntował i wypowiedział posłuszeństwo. Ja również z powodu wypowiedzi na temat lustracji dostałem taki zakaz. Ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz w czerwcu i październiku 2006 roku zabronił mi się wypowiadać, czemu ja się oczywiście podporządkowałem. Potem jednak, gdy się dwukrotnie z tego zakazu wycofał, znów zacząłem się wypowiadać.

- Poza lustracją wielokrotnie poruszał ksiądz temat ukraińskiego mordu na Polakach na Wołyniu z 1943 roku. Nie ma tu chyba analogii do wypowiedzi księdza Bonieckiego, które - zdaniem przełożonych - po prostu szkodzą Kościołowi.

- Nie zgadzam się z tym, co mówią księża Natanek i Boniecki. Niemniej dostrzegam pewną analogię z moją sytuacją. Przełożeni chcą zmusić swych podwładnych zakonnych do wyrażania innych poglądów. W wielu przypadkach ksiądz Boniecki poszedł o te parę mostów za daleko i nie dziwię się przełożonym, że tak zareagowali. Tylko sposób, w jaki to zrobili, jest dziwny i niedzisiejszy.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Działacz opozycji demokratycznej w PRL