Zandberg

i

Autor: GRAFIKA SE Anna Szamborska Zandberg

Wyższy wiek emerytalny?

Nie da się być demokracją i zmuszać ludzi by dłużej pracowali - pisze Adrian Zandberg

2023-02-04 5:27

Milion Francuzów wyszedł na ulice. W transporcie, energetyce, przemyśle trwają strajki, ponieważ Emmanuel Macron po raz kolejny próbuje podnieść wiek emerytalny. Wbrew 2/3 francuskiego społeczeństwa. Liberałowie and Sekwaną robią mniej więcej to samo, co Leszek Balcerowicz nad Wisłą. Pokazują tabelki w Excelu i straszą, że emerytury nie wystarczą na życie. Opowiadają, że podniesienie wieku emerytalnego jest tak naprawdę w interesie pracujących. A że ludzie tego nie chcą - widocznie to lenie, nie znają się na ekonomii - pisze w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Adrian Zandberg

Demokracja i emerytury

Milion Francuzów wyszedł na ulice. W transporcie, energetyce, przemyśle trwają strajki, ponieważ Emmanuel Macron po raz kolejny próbuje podnieść wiek emerytalny. Wbrew 2/3 francuskiego społeczeństwa.

Liberałowie and Sekwaną robią mniej więcej to samo, co Leszek Balcerowicz nad Wisłą. Pokazują tabelki w Excelu i straszą, że emerytury nie wystarczą na życie. Opowiadają, że podniesienie wieku emerytalnego jest tak naprawdę w interesie pracujących. A że ludzie tego nie chcą - widocznie to lenie, nie znają się na ekonomii.

Rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Nie każdy zawód wykonuje się siedząc w wygodnym fotelu, nie każdy polega na dzieleniu się wiedza czy na kierowaniu innymi ludźmi. Taką pracę faktycznie można wykonywać długo, o ile nie przyplącze się Alzheimer czy demencja. Ale ta “leniwa” większość społeczeństwa doskonale wie, że pracuje w zupełnie innych warunkach. Budowlaniec, przedszkolanka czy kierowca autobusu nie będą w stanie pracować wieku 67 lat - jak marzy się profesorowi Balcerowiczowi i jego fanom. Po latach wyczerpującej pracy nie podniosą kolejnej paczki, nie pobiegną za trzylatkiem, nie dadzą rady siedzieć w tej samej pozycji 8 godzin. Mają nadciśnienie, problemy z kręgosłupem, szybciej się męczą. Jeśli wiek emerytalny się wydłuży, czeka ich i tak ubóstwo - już nie będą w stanie pracować, a jeszcze nie będzie im się należała świadczenie. To zupełnie racjonalny strach.

Lliberałowie - i ci znad Wisły, i ci znad Sekwany - uwielbiają mówić o demokracji. W demokratycznym państwie decyduje większość - to elementarz. Ta większość ma kontakt z codziennością, którego ludziom tkwiącym na szczycie drabiny społecznej często zwyczajnie brakuje. Na tym polega siła demokracji. Ale żeby ten mechanizm działał, rządzący nie mogą ignorować głosu milionów zwykłych pracowników.

We Francji rząd udawał, ze tego głosu nie słyszy. Skończyło się olbrzymimi protestami. Polska to oczywiście inny kraj, inna tradycja polityczna.  Ale jeśli komuś znowu przyjdzie do głowy, żeby nakazać ludziom pracę do 67 czy 70 lat, zareagują podobnie. 

Zamiast chmurnych apeli o podniesienie wieku emerytalnego, wygłaszanych zza wygodnego biurka, chciałbym usłyszeć równie intensywną debatę o tym, co zrobić, żeby praca w Polsce była bezpieczniejsza, godna i lepiej opłacana. Tak, żeby praca po 60 była faktycznym wyborem, a nie trudną do udźwignięcia udręką. Wyszłoby to na zdrowie wszystkim, z systemem emerytalnym włącznie