Według Wiktora Świetlika młodzi ludzie nie będą kupowali rodzimych produktów z polecenia...władzy. Felietonista "SE" uważa, że namawianie do zakupu hod-dogów z Orlenu mija się z celem. Zdaniem Świetlika młodzież chętnie kupi hod-doga, ale nie z polecenia władzy. Młodzi ludzie w wyborze kierują się bowiem jakością. Jeśli uznają, że jakość została zachowana, będą nabywać dane dobro. Z rozważań naszego felietonisty wynika, że młodzi Polacy to przede wszystkim inteligentni ludzie, którzy wiedzą czego chcą. Na poparcie tej tezy autor podaje badania. Zapraszamy do lektury i refleksji. A jak jest ze starszymi? Czy o wyborze żywieniowym zawsze decyduje jakość?
Byle hot-dogi były dobre
Młodzi Polskę mają w nosie. Czytają pisarza Twardocha, który mówi, że jest Ślązakiem, a nie Polakiem, a jak coś kupują to najchętniej zachodniej lub amerykańskiej firmy, choć wyprodukowane w Chinach? Chyba wielu komentatorów z lewa i prawa przyklasnęłoby takiej tezie, choć część z grozą, a część z radości, że tak kosmopolityczną mamy młodzież. I chyba takie myślenie przyświecało antyorlenowskiej akcji opozycji spod znaku Donalda Tuska. Chyba było to pudło.
Z niedawnego badania wynika, że jest zgoła inaczej, a zwolennicy tez o wynarodowieniu naszej młodzieży są w głębokim błędzie. To kiepska wiadomość dla części liberałów liczącej, że trendy globalne, tęczowe sprawy i modne ideologie całkowicie pochłonęły naszą młodzież do tego stopnia, że można będzie ją przekonać, iż na złość rządowi lepiej kupić paliwo na brytyjskiej stacji niż polskiej. Ale dla PiS-u wieści też nie są idealne. Młodzi ludzie nie będą robić tego co władza im każe kupić, bo polskie, tylko chcą jakości i wyboru.
Tak wynika z badania, konferencji i raportu, które niedawno opracował bliski mi Instytut Staszica. Trzech na czterech ankietowanych studentów wybierze produkt polski. Ale tylko pod jednym warunkiem: że jakościowo będzie dorównywał zagranicznemu. Nie da się młodzież przekonać, pani Różo, że wszystko co unijne to polskie. Młodzi Polacy z reguły odróżniają miejsce płacenia podatków, czują się Europejczykami, ale przede wszystkim Polakami, choć nie są przekonani czy sam początek kody kreskowego 509 świadczy o polskości. I słusznie, choć wynika to często z niewiedzy, to przecież za „polskim kodem” nieraz kryje się obcy kapitał właścicielski. Jak widać, może czasem intuicyjnie, ale całkiem kumatą mamy młodzież.
A wracając do hot-dogów z Orlenu. Czy – bez względu na politykę – polscy studenci będą je kupować? Tak, ale nie pod warunkiem, że im każą Obajtek z Kaczyńskim i Morawieckim, a pod warunkiem, że będą dobre. I żaden Budka z Tuskiem ich wtedy nie przekonają, że o nasze żołądki po drodze także najlepiej zadbają przyjaciele zza zachodniej granicy czy jeszcze ktoś inny, byle nie Polacy.