Michał Kamiński: Nie boję się też Schetyny

2016-01-04 22:00

Wielokrotnie udowodniłem, że nie boję się polityków. Konfrontowałem się z najsilniejszymi, którzy byli na szczycie. Nie boję się też i Schetyny. Jak miałby się zemścić, mówi Michał Kamiński w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Na tzw. taśmach Schetyny Grzegorz Schetyna wymienia pana jako jednego z dwóch autorów porażki w kampanii wyborczej PO.

Michał Kamiński: - Całkowicie niesłusznie. I takie obgadywanie kogoś za plecami jest, delikatnie mówiąc, nieeleganckie. Tym bardziej że ja nie unikam dyskusji w tej sprawie. Wynik zbliżający się do 25 proc. nie był taki, jakiego chcieliśmy, ale po 8 latach rządów nie był klęską. Badania pokazują też, że kłopoty Platformy zaczęły się od przegranych wyborów prezydenckich.

- W których brał pan udział.

- Tak, ale włączyłem się dosłownie w ostatniej chwili, na kilka dni. I nie odpowiadałem za sztab PO w tych wyborach. Nie odpowiadałem zresztą i w parlamentarnych.

- Porażka została sierotą...

- Nie. Do moich zadań należał wizerunek rządu i pani premier. I myślę, że wynik Ewy Kopacz, jak i jej notowania były dobre.

- Ma pan ze Schetyną jakąś zadawnioną niechęć? Nie chciał pana już jako jedynki do europarlamentu.

- Nie mam pojęcia, z czego to się bierze. I nie było przyjemne, kiedy dwa tygodnie przed eurowyborami udzielił wywiadu krytykującego własną partię. Ja nie odpowiadam jednak agresją na takie wypowiedzi.

- Schetyna będzie zapewne szefem PO. Uchodzi za polityka mściwego. Będzie pan pierwszym do odstrzału?

- Jak będzie chciał, to zawsze może mnie odstrzelić. Na czym miałoby to jednak polegać? Nie pełnię żadnych funkcji w PO, więc niczego mi nie może zrobić. Wielokrotnie udowodniłem, że nie boję się polityków. Konfrontowałem się z najsilniejszymi, którzy byli na szczycie. Nie boję się też i Schetyny. Jak miałby się zemścić?

- Nie dopuszczając do startu w wyborach?

- Do wyborów jest ładnych parę lat. Zobaczymy.

- Schetyna nie dotrwa do nich jako lider PO czy zmieni opinię na pański temat?

- Może zmieni? Ludzie i warunki się zmieniają.

- W dzisiejszych warunkach PO jest w opozycji. I jej lider Schetyna zapowiada, że jednym z dwóch pól konfrontacji z PiS będzie aktywność PO w Europie. Kiedyś nie podobało się panu "pranie krajowych brudów" za granicą...

- Rozumiem, że Grzegorz Schetyna odnosił się do swojej wizyty w Brukseli i przy takich spotkaniach ludzie wymieniają się poglądami. Pamiętam, jak europosłowie PiS zrobili wystawę, po której trzeba było zaklejać podpisy. Albo wystąpienie Zbigniewa Ziobry, kiedy Donald Tusk zaczynał swoje urzędowanie. Prestiżowy moment, powinniśmy być zjednoczeni, a Ziobro może nie opluwał, ale mocno krytykował polski rząd.

- Teraz będzie krytykował Schetyna? Będąc zarazem szefem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych?

- Europosłowie PO pytani o to, jak oceniają sytuację w Polsce, będą mówili prawdę. I nie będzie w tym nic z podburzania. Nie patrzmy też na UE jak na jakiś twór zewnętrzny, jak np. Rosja czy USA. Unia to rodzina narodów, do której weszliśmy dobrowolnie i realizujemy polskie interesy także przez UE.

- Skoro to rodzina, to może Ziobro miał prawo ponarzekać na Tuska? Jak to w rodzinie.

- Ale to była obłuda! Koledzy z PiS podnoszą raban, że ktoś coś mówi w UE, a sami co robili? Schetyna użył pewnego skrótu, po prostu będzie aktywny w Brukseli, ale aktywni są tam też posłowie PiS. Powinni przyznać, że to nic złego.

Zobacz: Bronisław Wildstein: Nie ma żadnej rewolucji, jest pracowita władza

Nasi Partnerzy polecają