Okulary dla osoby słabowidzącej lub niedowidzącej mogą kosztować nawet kilka tysięcy złotych. A dopłaty NFZ są wręcz symboliczne. Choć na cenę okularów składają się szkła, oprawki i koszt wykonania, pacjenci otrzymują dofinansowanie tylko do szkieł. Dla osoby dorosłej jest to maksymalnie 35 zł na jedno oko, a dla dziecka 50 zł. Ten problem dostrzegli posłowie z parlamentarnego zespołu ds. osób z niepełnosprawnocią narządu wzroku.
- Nikt nie nosi przecież samych szkieł, więc te ogromne koszty pacjenci muszą pokrywać sami. A największy problem jest z dziećmi, które mają poważne wady wzroku i muszą mieć często zmieniane okulary i nie mogš być one za ciężkie, bo grozi to odklejeniem siatkówki tłumaczy posłanka PiS Ewa Tomaszewska (71 l.).
Dlatego posłowie chcą, aby okulary dla osób słabowidzących i niedowidzących (głównie emerytów) były traktowane jak protezy dla niepełnosprawnych, do których NFZ dopłaca prawie w 100 proc. Parlamentarzyci spotkali się już w tej sprawie z wiceministrem zdrowia Marcinem Czechem (49 l.).
- Oczywicie, że ten temat podejmiemy, bo argumenty, które zostały nam przedstawione, są zasadne - powiedział nam Czech.
Ile na wprowadzeniu tej zmiany mogliby skorzystać pacjenci?
- W przypadku dorosłych z wadą, wymagającą korekcji wyższej niż 6 dioptrii, koszt najtańszych okularów to tysiąc złotych. Refundacja NFZ jest niewielka, dlatego wiele osób z niej nie korzysta, obawiając się formalności. Gdyby dopłaty były większe, na pewno by się to zmieniło -tłumaczy Ewa Widacka, włacicielka salonu optycznego z Krakowa.