Była posłanka PiS Nelli Rokita wciąż nie może się otrząsnąć z faktu, że Jolanty Szczypińskiej już nie ma. - Jola była bardzo kochana. Bardzo przeżyłam jej śmierć. Wierzyłam, że będzie żyła dłużej. Razem walczyłyśmy przez lata z rakiem, to nas połączyło, nawzajem sobie pomagałyśmy, dzieliłyśmy się swoimi uwagami, myślami. Jola nauczyła mnie wielkiego spokoju w tej chorobie. Czasem można nowotwór pokonać, trzeba walczyć do końca. Ja walczyłam od kilkunastu lat i mam nadzieję że go pokonałam, wygrałam. Również dzięki Joli, jej wsparciu – wyznaje nam żona Jana Rokity.
I opowiada o swojej chorobie. - 20 lat temu miałam operację (miałam nowotwór żołądka, problemy z jelitami). Przez ostatnie kilkanaście lat pojawiały się kilka razy u mnie nawroty choroby. To Jola mnie wspierała w walce z chorobą – zaznacza Rokita.
I ze łzami w oczach wspomina jak jakiś czas temu przygotowała dla Szczypińskiej obiad. - Pochwaliła mnie, że taki dobry. Taki mi przykro, że już Joli nie ma – dodaje Nelli Rokita, która cały czas dba o swoje zdrowie. - Jem tylko naturalne rzeczy, trzymam dietę od dawna, kontempluję przyrodę, rozmawiam z Bogiem. Jestem blisko przyrody, jestem wegetarianką, jem siemię lniane, kaszę jaglaną, czasem zjem jakąś kiełbaskę wiejską, ale wiem, że muszę uważać na to. Bardzo uważam, jak jem, jak żyję. Choć ja ciągle walczę, bo mam nadzieję, że raka pokonałam, ale jeśli ktoś jest podatny na komórki rakowe, to musi ciągle o tym myśleć, walczyć, musi się pilnować – dodaje na koniec Nelli Rokita.