Zerwane spotkanie. „Granica została przesunięta”
Informację o zmianie planów przekazał na portalu X szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta, Marcin Przydacz. Z harmonogramu zniknęło spotkanie Nawrockiego z Orbanem, które miało odbyć się „prywatnie”, poza oficjalnym programem V4.
W środowiskach dyplomatycznych od razu wskazano na powód: najnowsza wizyta Orbana u Władimira Putina w Moskwie. Według relacji mediów, Premier Węgier miał rozmawiać z dyktatorem o dostawach rosyjskiej ropy i gazu oraz o wojnie w Ukrainie. Dla Warszawy to czerwone światło.
Czesi nie gryzą się w język. „Babis? Fico? Orban? Pobożne życzenia”
Najostrzej zareagował czeski minister ds. nauki, badań i innowacji, Marek Zenisek. We wpisie na portalu X:
„Marzenia Babisa i jego przyjaciół Fico i Orbana o odbudowie V4 to tylko pobożne życzenia. Nic dziwnego — Orban kłania się Kremlowi, Fico obejmuje Putina, a Polacy, ze względu na swoją historię, odrzucają wszelką kolaborację z agresorem” — napisał Zenisek. „Mówię to od dawna: ANO nie zna się na polityce zagranicznej i jest hańbą.”
W jednym wpisie uderzył w trzy filary „antybrukselskiego sojuszu”: Andrej Babis (Czechy), Robert Fico (Słowacja) i Viktor Orban (Węgry). Polska znalazła się w tym zestawieniu… jako antyautor skrajnych gestów wobec Kremla.
V4: od nieformalnego sojuszu po pole minowe
Grupa Wyszehradzka przez lata była politycznym blokiem, który potrafił stawiać warunki Brukseli. Polska, Czechy, Słowacja i Węgry wspólnie mówiły „stop” narzucanym regulacjom, głównie migracyjnym. Dziś z tej dawnej jedności zostały już tylko fotografie sprzed dekady.
Media w Czechach wskazują, że drogi Warszawy i Budapesztu rozjechały się definitywnie w chwili rosyjskiej agresji. Polska stała się jednym z filarów wsparcia dla Ukrainy. Orban obiera kierunek przeciwny: regularne wizyty w Moskwie, blokowanie unijnych pakietów pomocowych, retoryka „pokoju”, która w praktyce oznacza uznanie de facto interesów Kremla.
„To nie musi oznaczać wojny dyplomatycznej” — tonują Czesi
Internetowy serwis Czeskiego Radia zauważa jednak, że gest Nawrockiego niekoniecznie oznacza dalsze pogorszenie stosunków. W analizie czytamy, że „napięcia polsko-węgierskie trwają od dawna i wynikają z odmiennego podejścia do Unii Europejskiej i Rosji”, a ruch prezydenta może być sygnałem, a nie zerwaniem więzi.
Warto przypomnieć, że gdy Karol Nawrocki został wybrany na prezydenta RP, Orban przyjął tę informację z zadowoleniem. Dziś widać, że to oczekiwanie nie przeżyło konfrontacji z rzeczywistością geopolityczną.
Polskie „nie” wobec Moskwy
Polska klasa polityczna, niezależnie od wewnętrznych konfliktów, nie przekracza jednej linii: nie ma rozmów z agresorem, który bombarduje sąsiednie państwo. W kraju, który pamięta Katyń, Zbrodnię Wołyńską, Sybir i PRL, „dialog z Putinem” jest słowem spalonym. Dla Węgier to pragmatyzm energetyczny. Dla Czechów „pobożne życzenia” polityków marzących o powrocie do V4 sprzed lat.
Poniżej galeria zdjęć: Karol Nawrocki na Marszu 2025