Milionerzy sami powinni naprawiać błędy
Nie od dziś wiadomo, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Obecny stan pławiącego się do tej pory w luksusach Janusza Palikota można chyba tak nazwać. Jednak przyjaciół biznesmena, chętnych by sięgnąć do kieszeni nie jest łatwo znaleźć. Dziennikarz Kuba Wojewódzki (61 l.) nie odpowiedział na prośbę o rozmowę na temat jego byłego wspólnika. Anna Grodzka (70 l.), posłanka która dostała się do Sejmu z listy Ruchu Palikota nie planuje wesprzeć dawnego partyjnego lidera. - Jestem dzisiaj skromną emerytką i nie mam możliwości, żeby pomóc milionerowi. Zresztą milionerzy sami powinni płacić za swoje błędy – mówi Grodzka.
Szukamy dalej. - Nie dam, ani nie pożyczę Palikotowi żadnych pieniędzy. Nie mam pewności, że do mnie wrócą – nie bez złośliwości mówi kolejny poseł ruchu Wincenty Elsner (69 l.). Dorzucać się też nie zamierza Krzysztof Kwiatkowski (53 l.) - Jest zbyt wielu poszkodowanych – mówi znajomy Palikota z czasów kiedy działał w PO.
To kontynuacja Ziobry
Tymczasem mecenas Jacek Dubois mówi nam, że przedsiębiorca walczył, aby uratować biznes i nie ma możliwości finansowych spłacenia zobowiązań. Adwokat krytykuje służby za to, że nie informowały go o miejscu pobytu klienta. Złożył też zażalenie na działanie prokuratury, która zarekwirowała telefon aresztowanego, na którym były rozmowy z jego obrońcą. - Mamy do czynienia w wymiarze sprawiedliwości z kontynuacją Ziobry, mamy do czynienia z butą pewnych organów państwowych – mówi Dubois. - Szanujemy tajemnicę obrończą. Sprawa zostanie wyjaśniona - napisano na oficjalnym profilu Prokuratury Krajowej w mediach społecznościowych.
Janusz Palikot usłyszał osiem zarzutów. Chodzi przede wszystkim o uzasadnione podejrzenie oszustwa znacznej wartości i doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy pokrzywdzonych na kwotę blisko 70 mln zł. Grozi mu nawet do 20 lat więzienia. Wiele wskazuje jednak na to, że nie są to jedyne zobowiązania kontrowersyjnego biznesmena.
W „SE” publikowaliśmy już historie byłych pracowników jego firm, którym nie zapłacił od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Z kolei Bankier.pl oszacował w ubiegłym roku, że powiązane z Palikotem spółki pozyskały od inwestorów niemal 350 milionów złotych.