"Super Express": - Pojawiały się plotki, najpierw o pani starcie, a później o poparciu partii Palikota w wyborach. Poprze ich pani przeciwko SLD?
Prof. Magdalena Środa: - Nie interesuje mnie partyjność. Poprę programy i kobiety, niezależnie od list i ich przywódców. Współpracuję zarówno z Wandą Nowicką z list Palikota, z Dorotą Gardias, którą wspieram w Gdańsku z list SLD, jak również z Joanną Muchą, Kidawą-Błońską czy Magdaleną Gąsecką (piąte miejsce w Koszalinie), które startują z PO. Pojawię się na spotkaniach kobiet z różnych partii od Krakowa przez Gdańsk, Lublin po Koszalin. Różnice między partiami są mniejsze niż między płciami. Stawiam na kobiety, bo wszystkie zmiany już były prócz zmiany płci. To cała nasza nadzieja.
- Wypowiadała się pani o Palikocie na tyle ciepło, że mógł liczyć na wsparcie bezpośrednie...
- Nadal wypowiadam się ciepło, i wspieram Palikota, bo ma dobry program, ciężko pracuje i zbiera coraz ciekawszych ludzi. I mam nadzieję, że wejdzie do Sejmu, burząc zastały prokościelno-futbolowy układ parlamentarny. Wesprę jednak nawet niektóre kandydatki PiS.
- Prof. Środa wspierająca kogoś z PiS?! Na przykład?
- Na przykład Violettę Piotrowską z Opola, byłą pełnomocniczkę ministra ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. Na Kongresie Kobiet chcemy promować wszystkie kobiety, którym są bliskie ideały Kongresu, czyli Polski nowoczesnej i egalitarnej.
- Z czego bierze się konflikt lewicowych środowisk z SLD? Miejsca na listach? Idee?
- Nie jest powiedziane, że bez Wandy Nowickiej czy Roberta Biedronia SLD nie będzie tych idei realizowało. Konflikt wokół SLD jest jednak sztucznie rozdymany przez media. Wszyscy się uwzięli, by nie dać szans Napieralskiemu, a on stara się zmienić tę skamieniała partię, odmłodzić ją, zrównoważyć pod względem płci. Było wiele konfliktów w innych partiach i mówiono o nich znacznie mniej. Ani PO, ani PiS nie są partiami otwartymi, nie dają miejsc komuś spoza struktur. SLD jednak próbuje. Stąd więcej konfliktów.
- Kiedyś lista lewicy była jedna...
- Osobiście wolę już SLD z jego konfliktami niż autorytaryzm PiS. W Sojuszu ścierały się różne racje, także działaczy. Rozumiem je. Weźmy choćby dziewczynę, która wystartuje z trzeciego miejsca w stolicy. Przez wiele lat pracowała na rzecz partii. Może to jest pora, żeby weszła do parlamentu? PO i PiS to nowe partie, oparte na zasadach wodzowskich. Tuskowi i Kaczyńskiemu steruje się listami łatwiej. Mogą wyciąć kogoś bądź dać miejsce - od ręki. Napieralski musi się zaś liczyć z odziedziczonym wielopokoleniowym aparatem. O wiele trudniej mu się pozbyć partyjnych emerytów, niemogących żyć bez polityki. Takich jak np. Leszek Miller.
- Ja odnoszę wrażenie, że SLD jest rozbierany przez PO z jednej i Palikota z drugiej strony.
- Źle by się stało dopiero wtedy, gdyby to w jakiś sposób wzmocniło PiS. Nie widzę w Polsce innego podziału niż antysystemowe PiS i całą resztę. Jeżeli przez rozproszenie głosów lewicy nieco osłabnie PO albo SLD zrozumie konieczność stawiania na nowoczesne programy społeczne, to jeszcze nic złego. Partie są jak leniwe krowy; trzeba gza, by je kąsał i zmusił do ruchu.
- Spodziewałem się, że odpowiedzią na transfery PO będzie sojusz SLD np. z Palikotem.
- Liczyłam na taki sojusz. Ale nie dziwi mnie, że do niego nie doszło. To jednak dwóch facetów. Mają swoje ambicje i - jak to w patriarchacie bywa - muszą konkurować. Ale to nic złego. Konflikt, w ramach demokratycznych struktur jest z reguły matką tego co nowe. Konflikty między Palikotem, SLD i PO mogą być twórcze. PiS natomiast zamyka możliwość konfliktów i czyni sferę polityczną autorytarną, czyli martwą. Tego się boję.
Prof. Magdalena Środa
Etyk, filozof, Uniwersytet Warszawski