- Jego obecność w klubie jest dla nas dość problematyczna - przyznaje Robert Winnicki (30 l.), lider narodowców, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej.
Szerzej o Liroyu mówić nie chce. Słowa Winnickiego są łagodne w porównaniu z tym, co można usłyszeć nieoficjalnie od innych narodowców. - Nie będziemy pracować z Liroyem. To nie jest poważny człowiek i żaden z niego polityk. Do tego dochodzą jego poglądy: skrajnie odmienne od naszych. Nie ma i nie będzie naszej zgody na Liroya w naszym klubie. Prędzej go opuścimy - mówi nasz rozmówca.
Co o takiej sytuacji sądzi sam Kukiz? Wczoraj nie odbierał od nas telefonu. Dlatego porozmawialiśmy z jego najbliższym współpracownikiem, posłem Januszem Sanockim (63 l.). - Nasza reprezentacja w Sejmie jest bardzo barwna. Ludzie mają różne poglądy. Ale one nie są najważniejsze. Najważniejsze, żebyśmy zmienili konstytucję. A Liroy chce ją zmienić. I głosowało na niego aż 26 tysięcy osób, dużo więcej niż na Roberta Winnickiego. To oczytany, mądry człowiek. Na pewno zostanie z nami - dodaje Sanocki. - Wiedziałem, że z narodowcami będzie problem. Jak im się coś nie podoba, to niech nas opuszczą. Może tak będzie lepiej? Bo nie będziemy mieli z nimi więcej kłopotów - ostro kończy polityk.
Zobacz: Kto dostał się do Sejmu od Kukiza. Posłowie Kukiz' 15