Przypomnijmy, że Piotr Najsztub został skazany 25 lipca 2018 r. wyrokiem nakazowym, czyli wydanym bez udziału stron. Sąd Rejonowy w Piasecznie nakazał dziennikarzowi zapłacić 6 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki 77-latce, którą potrącił na pasach. Miał też pokryć koszty sądowe. Wyrok był nieprawomocny. Ale Prokurator Prokuratury Rejonowej w Piasecznie złożył sprzeciw od wyroku nakazowego. I jak informuje nas sąd, zarządzeniem z dnia 8 sierpnia 2018 r. sprzeciw został przyjęty, co powoduje, że przedmiotowy wyrok nakazowy stracił moc, a sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych. - To oznacza, że proces będzie od nowa – komentuje nam karnista, prof. Piotr Kruszyński (73 l.) z UW.
Jak pisaliśmy we wtorkowym „SE”, Stefan Żółtek, mąż kobiety, która została potrącona na pasach przez Piotra Najsztuba, nie miał wątpliwości co do zaskakująco niskiego wyroku. - Ten wyrok jest skandaliczny. Zwykły Polak by trafił do więzienia – mówił nam komentując karę grzywny dla dziennikarza. Historię wypadku, który spowodował Najsztub nie mając prawa jazdy, opowiadał nam ze łzami w oczach. Bo w maju tego roku jego żona Krystyna zmarła na raka... - Żona przed wypadkiem odczuwała bóle w brzuchu. Ten wypadek przyśpieszył jakby rozpoznanie jej choroby. Rak był już zaawansowany, z przerzutami do płuc. Dostawała chemię, ale to jej nie pomagało. Mogę się tylko domyślać, czy wypadek przyśpieszył chorobę… Brakuje mi jej bardzo. Była wspaniałą żoną i babcią – mówił nam pan Stefan.