Jako pierwszy w Polsce na takie rozwiązanie zdecydował się prezydent Leszna (woj. wielkopolskie). Tam jednak pilotażowy 35-godzinny tydzień pracy w magistracie wprowadzono w lipcu na okres trzymiesięcznej próby, po którym przyjdzie czas na ocenę programu. We Włocławku postanowiono, że od 1 września urzędnicy będą pracowali krócej już na stałe. Co ważne – ich zarobki pozostaną na dotychczasowym poziomie, a urząd będzie otwarty dla petentów w tych samych godzinach, co wcześniej.
Małgorzata Olejnik, od pięciu lat pracuje w Centrum Obsługi Inwestora. W pierwszym tygodniu września zamiast na 7.30 mogła przychodzić do pracy 60 minut później. - Dzięki temu od rana miałam czas na to, żeby spokojnie sobie podszykować obiad, posprzątać, poprasować – opowiada. - I co najważniejsze, dzięki skróconemu czasowi pracy nie czułam się w ogóle zmęczona - dodaje.
Aleksandra Więtczak-Kucharczyk z Wydziału Kultury, Turystyki i Promocji przez blisko 19 lat swojego zatrudnienia we włocławskim magistracie zasiadała za swoim biurkiem tuż przed otwarciem bram urzędu i kończyła pracę po ośmiu godzinach. Teraz codziennie, naprzemiennie, przychodzi do urzędu 60 minut później lub wychodzi z niego godzinę wcześniej. - Mam teraz więcej czasu dla rodziny – cieszy się. - Pracuję tak samo jak wcześniej, robię dokładnie to samo, ale mam tę jedną dodatkową godzinę, dzięki której mam więcej energii. Małgorzata Jagodzińska, inspektor do spraw obsługi sekretariatu dodaje: - Godzina więcej dla siebie czy rodziny to jest dużo.
- Z wielu badań wynika, że efektywność pracowników po szóstej godzinie nieprzerwanej pracy spada na łeb na szyję – wyjaśnia nam prezydent Włocławka Krzysztof Kukucki (43 l.) z Lewicy, który swoje stanowisko objął po ubiegłorocznych wyborach samorządowych,. - Poza tym Polki i Polacy są jednym z najbardziej przepracowanych narodów w Europie. Statystki pokazują, że na świecie średnio w tygodniu pracuje się po trzydzieści cztery godziny, w Unii Europejskiej o trzy godziny dłużej. Ponad piętnaście milionów pracowników etatowych w naszym kraju ma prawo oczekiwać, że coś od życia im się należy, że nie samą pracą człowiek żyje, choć jest ona bardzo ważna – podsumowuje Kukucki.
Urzędnicy sami mogli zdecydować w jakim systemie chcą pracować. Mieli do wyboru dwie opcje: skrócony dzień pracy z 8 do 7 godzin lub weekend wydłużony o jeden dodatkowy wolny dzień. Kilkunastoma głosami wygrało to pierwsze rozwiązanie, w związku z czym część załogi pracuje w godzinach 7.30 – 14.30, a druga część od 8.30 do 15.30.
- Myślę, że po kilku miesiącach będziemy chcieli wypróbować również ten czterodniowy tydzień pracy – wyjaśnia prezydent. - Liczę na to, że ludzie spędzą więcej czasu z rodziną, będą realizowali swoje pasje, a przy okazji zwiększy się ich wydajność – mówi w rozmowie z „Super Expressem” włodarz miasta.
Roman Dyminski (67 l.): - W urzędzie pracują w zdecydowanej większości kobiety, które mają dużo spraw domowych na głowie, więc taki krótszy dzień pracy z pewnością im się przyda. Nie odczuwam z tego powodu żadnych komplikacji. Urząd pracuje normalnie.
Tomasz Kisielewski (59 l.): - Każdy chciałby pracować krócej. Dobrze, że w urzędzie to wprowadzono, ale z drugiej strony w Konstytucja mówi, że każdy jest równy wobec prawa, a więc wszyscy powinni mieć krótszy tydzień pracy.
Eksperci komentują krótszą pracę
Prof. Elżbieta Mączyńska (80 l.), prezes honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego: Pracownicy są zadowoleni
Proces skracania czasu pracy trwa od rewolucji przemysłowej. My, 8-godzinny czas pracy zawdzięczamy Józefowi Piłsudskiemu. W wolnej Polsce całkiem zrezygnowano z pracy w soboty. Obecny postęp technologiczny również ten trend nasila. Cześć firm wprowadziło już czterodniowy tydzień pracy. Badania potwierdziły, że pracownicy są z tego zadowoleni, a biznes dostosował się do nowego modelu funkcjonowania. Osoby, które mniej pracują, mają więcej czasu na zakupy i rozrywkę, a więc gospodarka na tym zyskuje.
Marek Zuber (52 l.), analityk rynków finansów Akademii WSB: Krócej, ale za mniej?
Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest skrócenie czasu pracy. Czy pracujemy jeden dzień w tygodniu mniej, ale zostajemy dłużej w pracy, np. na 9,5 godziny dziennie? A może pracujemy mniej, lecz zwiększamy efektywność pracy np. poprzez lepszą organizację pracy? W Polsce efektywność jest słaba. Kolejna sprawa: czy przy krótszej pracy zgodzimy się na niższe wynagrodzenie albo na zawieszenie podwyżek,? W Niemczech i we Francji pracuje się mniej niż w Polsce, ale gdy pójdziemy w ich ślady, przestaniemy być krajem atrakcyjnym dla inwestorów.