Poparcie dla partii rządzącej od miesiąca się nie zmienia. Mimo galopującej inflacji, podwyżek cen energii i sporych kłopotów na arenie międzynarodowej partia Jarosława Kaczyńskiego i obóz Zjednoczonej Prawicy wciąż mogą liczyć na największe poparcie wyborców. Według najnowszego sondażu IBRiS przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej", gdyby wybory odbyły się w najbliższym czasie, PiS mogłoby liczyć na 30,8 proc. głosów. Co to oznacza? To oznacza, że choć partia rządząca wciąż cieszy się pozycją lidera, nie jest w stanie odzyskać poparcia jakim mogła cieszyć się w ostatnich wyborach. Tuż za partią Kaczyńskiego znajduje się Koalicja Obywatelska z wynikiem 24,1 proc. co oznacza, że odnotowała wzrost o 3 pkt. proc. względem ostatniego sondażu. Zmieniła się także sytuacja PSL-KP. Bowiem PSL pierwszy raz od listopada znalazła się powyżej progu wyborczego z wynikiem 5,9 proc. To ważna zmiana dla opozycji. Nie tylko dla partii Władysława Kosiniaka-Kamysza. Zakładając, że PSL weszłoby do Sejmu. A to z kolei oznacza, że opozycja miałaby większe szanse na stworzenie rządu niż PiS. Partia Szymona Hołowni Polska 2050 odnotowuje znaczny spadek. Jedynie 10 proc. respondentów zagłosowałoby na nią. Jeżeli chodzi o sytuację Lewicy to wyniki sondażu nie przyniosły żadnej zmiany w tym bloku. Ugrupowanie może liczyć na ok. 8 proc. głosów. Konfederacja utknęła na poziomie około 6 proc. Jeśli wyniki sondażu będą się utrzymywać może to oznaczać poważne kłopoty dla Jarosława Kaczyńskiego.
Co do prognozowanej frekwencji, tu odnotowano istotny spadek. W listopadzie 55 proc. ankietowanych deklarowało, że poszłoby do wyborów. Natomiast w grudniu takiej odpowiedzi udzieliło jedynie 49,2 proc.