Najnowszy pomysł Ministerstwa Zdrowia. Chcesz się wyleczyć? Zapłać!

2016-05-17 8:30

Minister zdrowia szykuje prawdziwą rewolucję. Projekt ustawy o wyrobach medycznych przewiduje, że pacjent, który będzie chciał mieć lepszą niż standardowa soczewkę, endoprotezę czy rozrusznik serca, będzie musiał za to zapłacić.

Typowy przykład? Operacja zaćmy - pacjent będzie miał do wyboru zwykłą, bezpłatną soczewkę z Chin lub z Indii, za którą zapłaci NFZ, albo lepszą, np. taką, która chroni przed zaćmą wtórną, koryguje astygmatyzm. Ale za to zapłaci sam.

Projekt ustawy lada dzień ma trafić do konsultacji, ale już wiceminister Krzysztof Łanda (46 l.) zdradził, co w nim jest. Resort zdrowia proponuje, by m.in. soczewki, endoprotezy, rozruszniki serca, stenty udrażniające tętnice potraktować jak leki. Państwo zapłaci więc za nie do pewnego limitu. Tańsze niż limit będą gratis, droższe - dostępne z dopłatą. Sam zabieg pozostanie bezpłatny, płacić za niego będzie NFZ.

Projekt wzbudza kontrowersje. Jego przeciwnicy twierdzą, że dopłaty do leczenia nie są zgodne z równym dostępem do leczenia, że pacjenci będą podzieleni na lepszych i gorszych. - Nie oszukujmy się i nie ukrywajmy, że dziś nie ma prywatnego rynku. Mnóstwo osób płaci po 5-6 tys. zł i ratuje sobie w ten sposób wzrok - mówi Małgorzata Pacholec, prezes Polskiego Związku Niewidomych. - Wiem jedno, że dzięki wprowadzeniu dopłat na pewno nie zmniejszą się kolejki na operację, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Dopłaty mogą natomiast przynieść postęp, spowodują, że korzystanie z lepszych soczewek będzie tańsze niż teraz. Nie mamy się co łudzić, że państwo będzie na wszystko stać - dodaje.

Zenaida Wappa (79 l.),

emerytka z Białegostoku:

- Wprowadzenie dodatkowej opłaty spowoduje jeszcze większe podziały wśród ludzi - na biednych i bogatych. Niektórzy chodzą do lekarza częściej, inni rzadziej, ale wszyscy płacimy za to w podatkach i składkach ubezpieczeniowych, i to powinna być wystarczająca opłata.

Anna Katarzyna Pieczur (35 l.), wychowuje dwóch synów, Białystok:

- Niedawno przeszłam operację zaćmy i nie do końca jestem zadowolona z efektów. Gdybym wtedy miała możliwość dopłacenia do zabiegu, aby zwiększyć jego standard, zdecydowałabym się na to. To jednak nie jest w porządku. Nie po to pracujemy i płacimy niemałe podatki, aby za opiekę medyczną płacić dodatkowo.

Joanna Kopcińska (53 l.),

PiS, wiceszefowa Komisji Zdrowia:

- Główne założenia projektu podobają mi się. Jest szansa, że ministerstwo będzie negocjować z producentami lepsze ceny za soczewki, stenty, inne materiały medyczne. Brakuje pieniędzy w służbie zdrowia, więc zaoszczędzone w negocjacjach pieniądze zostaną przesunięte tam, gdzie ich brakuje.

Władysław Kosiniak-Kamysz (35 l.),

PSL, lekarz, b. minister pracy:

- Moim zdaniem takie rozwiązanie będzie niezgodne z Konstytucją RP. To jest segregacja pacjentów w dostępie do opieki medycznej - będą lepsi i gorsi. Zapewne w ten sposób rząd zaoszczędzi na wydatkach w ochronie zdrowia. Nie poprzemy tego projektu.

ZOBACZ: Chcesz się ubezpieczyć w NFZ? Grozi ci „kara”! Skąd się bierze i jak jej uniknąć?