Marek Sawicki otwarcie wyraża swój sprzeciw wobec związków partnerskich, choć dość niechętnie mówi o powodach, dla których ma takie zdanie. W Sejmie zaś pewna kobieta z dzieckiem na rękach postanowiła się skonfrontować z politykiem. Powiedziała mu, że wychowuje z partnerką czworo dzieci, a jeśli jedna z nich umrze, któraś z pociech może trafić do domu dziecka.
- Róbcie sobie, co chcecie. Organizujcie sobie życie, jak chcecie. Mi to nie przeszkadza. Natomiast nie próbujcie zmienić moich poglądów. Ja szanuję wasze, wy szanujcie moje - odpowiedział jej Marek Sawicki.
W rozmowie na sejmowym korytarzu próbowali rozmawiać o rodzinie w k0onstytucyjnym rozumieniu tego słowa.
Kobieta natomiast nie zamierzała odpuszczać i zarzucała politykowi, że nie popierając związków partnerskich wpływa na jej życie. - Można się przed tym zabezpieczyć prawnie - odparł poseł PSL.
Podkreśliła, że ona, żyjąc że swoją partnerką setki kilometrów dalej, nie będzie mieć żadnego wpływu na życie polityka.
Dopytywany, jak to zrobić odpowiedział, że są od tego prawnicy. Wielokrotnie także prosił, by nie próbowano zmieniać jego poglądów na tę kwestię. Następnie polityk wszedł do swojego biura, zamykając kobiecie drzwi przed nosem. Cała sytuacja zaś została nagrana, a wideo krąży w sieci.
W naszej galerii zobaczysz, jak zmieniał się Marek Sawicki: