Jak co niedzielę Jarosław Kaczyński w asyście ochroniarzy wybrał się wczoraj do warszawskiego kościoła rektoralnego św. Benona, prowadzonego przez ojców redemptorystów. Mało brakowało, a prezes PiS spóźniłby się jednak na mszę o godz. 12. Sytuacja wyglądała niebezpiecznie, kiedy czarny mercedes zagrodził drogę limuzynie z Jarosławem Kaczyńskim w środku. Wszystko widać na TYCH zdjęciach. Kliknij. Od czego jednak wicepremier ma ochroniarzy? Jeden z nich błyskawicznie wysiadł z samochodu, żeby sprawdzić, co się dzieje. Okazało się, że wszystkiemu winni są zagraniczni turyści, którzy zabłądzili na warszawskiej starówce i zablokowali wąską, ślepą uliczkę Pieszą, która prowadzi do kościoła. Ochroniarz znalazł na to rozwiązanie. Odeskortował samochód z turystami na mały parking obok świątyni – tak, aby auto z prezesem PiS mogło podjechać jak najbliżej kościoła, a Jarosław Kaczyński bezpiecznie dotarł na mszę. Ochroniarze zachowali zimną krew i spisali się na medal, a wicepremier w ostatniej chwili zdążył na nabożeństwo.
Nie przegap: Kaczyński chciał się pomodlić, ale rozwścieczył tłum. Tak igrali z sumieniem prezesa