Dzieci w przedszkolu

i

Autor: CC Unsplash.com Koronawirus w PRZEDSZKOLU koło Torunia. Alarm w placówce na terenie Brzozówki / Zdjęcie poglądowe

Na takich WARUNKACH dzieci wrócą do przedszkoli i szkół? Padła propozycja

2020-07-31 19:28

- Można rozsadzić dzieci tak, aby nie siedziały blisko siebie. Można puszczać uczniów na przerwy w różnych odstępach czasowych. Nie wszyscy na raz muszą kręcić się po korytarzu. To sprawa organizacyjna. Po stronie placówki leży ochrona uczniów i kadry nauczycielskiej. Istnieje jeszcze jeden pomysł - mówi "SE" wirusolog prof. Włodzimierz Gut.

 „Super Express”: - Pandemia nie odpuszcza ani na chwilę. Liczba zachorowań na koronawirusa rośnie. Dlatego wiele osób zadaje sobie pytanie, czy 1 września uczniowie powinni wrócić do szkół?


prof. Włodzimierz Gut: - Pani redaktor, spójrzmy na statystykę. Z zachorowaniami jest tak, że dzieci do 9 roku życia nie chorują. Oczywiście są wyjątki. Osoby do 20 roku życia również nie chorują tak często, podobnie z osobami, które osiągnęły 40 rok życia. Problem zaczyna się, gdy mówimy o osobach starszych.


Co z tego wynika?


 Z opisu, który przedstawiłem wynika to, że tak naprawdę opiekunowie dzieci są bardziej narażeni niż oni sami.


 Przyjmijmy jednak, że rząd wyda rozporządzenie o tym, aby dzieci wróciły do placówek edukacyjnych. Jak szkoły powinny przygotować się na tę ewentualność?

 Można rozsadzić dzieci tak, aby nie siedziały blisko siebie. Można puszczać uczniów na przerwy w różnych odstępach czasowych. Nie wszyscy na raz muszą kręcić się po korytarzu. To sprawa organizacyjna. Po stronie placówki leży ochrona uczniów i kadry nauczycielskiej. Istnieje jeszcze jeden pomysł.


Jaki?


Można zorganizować dzieciom 20-godzinne lekcje, czyli podział dnia na konkretne godziny lekcyjne.


 Prawie jak w pracy


 Trochę tak. Przy tej okazji chciałbym powiedzieć, że nie byłem zwolennikiem zamykania szkół. We Włoszech zamknięto szkoły i otworzono puby. Jak to się skończyło? Dobrze wiemy. Nie powinniśmy podążać ich śladem. 


 Wiele osób zastanawia się, dlaczego się pogorszyło? Jest lato. Wirus podobno nie lubi, gdy jest gorąco…


 Proszę zwrócić uwagę, że wszyscy ogłaszali sukces. Mówiono, że Świat poradził sobie z epidemią. Guzik prawda! W przyszłość należy obrać inną taktykę.


Co ma pan na myśli?


Nie można trąbić, że dokonaliśmy sukcesu, gdy nie wiemy, czy to faktyczny sukces. Lepiej podchodzić do sytuacji z dystansem i rezerwą. 


 Staliśmy się ofiarami sukcesu?


 Tak. Zdecydowanie jesteśmy ofiarami sukcesu, który nie nadszedł. Pokonał nas wyimaginowany sukces, którego nigdy nie było.


 Ostatnio rozmawialiśmy o konsekwencjach dla osób, które wchodzą do sklepu bez maseczki. W jaki sposób egzekwować nakaz zakrywania ust i nosa w takich miejscach?


 Jeżeli człowiek nie stosuje się do zaleceń to niezwłocznie trzeba przejść do następnej fazy wdrażania obostrzeń, która nazywa się egzekwowanie. 
 Tyle, że w tym przypadku jest pewien problem. Policja zrzuca odpowiedzialność na sanepid a sanepid na stróżów prawa. Kto zatem ma egzekwować?Istnieje świetne rozwiązanie.

 Tzn?
 Gdy w danym sklepie dojdzie do zakażeń koniecznie trzeba znaleźć winowajcę. Jeżeli ktoś wtargnął do sklepu bez maseczki to powinien zapłacić. Najlepszym straszakiem jest ekonomia. Jeżeli mały sklepik dopuści do wpuszczenia osoby bez maseczki to powinien zapłacić za kwarantannę chorych osób. Jeżeli analogiczna sytuacja wydarzy się w dużym sklepie to właściciel takiego miejsca powinien zapłacić za kwarantannę 100 osób. 
 To kosztowne…
 Owszem. Następnym razem ktoś będzie stał i pilnował, aby nie doszło do takiej sytuacji. Oczywiście osoba stojąca spowoduje, że spadną obroty, bo nie każdy będzie chciał przestrzegać zasad. Jednak właściciel nie będzie ryzykował wówczas kary finansowej, którą powinien ponieść nie pilnując porządku.
 Jeżeli klient wejdzie na zakupy bez maseczki, zostanie obsłużony, nikt go nie wyprosi, zapłaci i wyjdzie. Jak go potem szukać?
 Są kamery. One ułatwią identyfikację delikwenta. 

Pójście na wesele to samobójstwo? Mocne słowa epidemiologa