Spis treści
- Wybory 2023. Zjednoczona Prawica kontra Koalicja Obywatelska
- Dlaczego opozycja powinna iść na wybory 2023 w dużym bloku? Metoda liczenia głosów jest najważniejsza
- Przeliczanie głosów na mandaty może sprawić niespodzianki. Jarosław Flis: Nagroda dla najsilniejszej partii
- Metoda D'Hondta. Na czym polega i jak liczone są głosy w wyborach do Sejmu?
- Jak działa metoda D'Hondta? Przeliczanie głosów na mandaty w praktyce
Wybory 2023. Zjednoczona Prawica kontra Koalicja Obywatelska
Czy wybory 2023 dadzą Zjednoczonej Prawicy trzecie zwycięstwo z rzędu? A jeśli tak, to czy wygrana zapewni jej po raz trzeci samodzielne rządy? A może po ośmiu latach do władzy powróci Platforma Obywatelska zjednoczona m.in. z Nowoczesną, pod szyldem Koalicji Obywatelskiej? Jeśli opozycja wygra, to czy zdoła utworzyć większościowy rząd bez tworzenia dodatkowej koalicji? Pytania o wybory do Sejmu i Senatu się mnożą. Nic dziwnego, bo wybory 2023 to najważniejsze polityczne wydarzenie w tym roku w Polsce. Od dawna budzą emocje. I rodzą pytania, czy opozycja zdoła się zjednoczyć i wystawi jedną, wspólną listę?
Dlaczego opozycja powinna iść na wybory 2023 w dużym bloku? Metoda liczenia głosów jest najważniejsza
Eksperci od prawa wyborczego podkreślają, że jeśli opozycja chce wygrać wybory, powinna pójść na wybory 2023 w dużym bloku, zjednoczona, nie podzielona. Dlaczego? W Polsce mamy proporcjonalną ordynację wyborczą, opartą o zamknięty system list partyjnych z zastosowaniem metody d'Hondta. Dr hab. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ekspert Fundacji Batorego, tłumaczy, że system wyborczy w Polsce jest korzystny dla ugrupowań, które otrzymują duże poparcie w wyborach. Partie te dostają więcej mandatów niż wynikałoby to ze ściśle proporcjonalnego przeliczenia oddanych na nie głosów. Jak to możliwe? Istotna jest metoda liczenia głosów wyborczych.
System jest korzystny dla partii, które uzyskują duże poparcie w wyborach. Jednak wysokość „premii” zależy od dwóch czynników: liczby ugrupowań, które dostały się do parlamentu oraz liczby głosów „zmarnowanych”, czyli oddanych na partie, które nie przekroczyły progu wyborczego. Nagroda jest większa, gdy do parlamentu wchodzi więcej partii, a równocześnie znaczną część głosów zdobywają partie, które nie przekraczają progu wyborczego – wyjaśnia Jarosław Flis, ekspert Fundacji Batorego.
Przeliczanie głosów na mandaty może sprawić niespodzianki. Jarosław Flis: Nagroda dla najsilniejszej partii
Przykład? Socjolog Jarosław Flis w opracowaniu dla Fundacji Batorego wyjaśnia, że taka sytuacja, kiedy system wyborczy był korzystny dla dużych ugrupowań, zdarzyła się w wyborach w 2015 roku, kiedy do Sejmu weszło 5 ugrupowań:
- Prawo i Sprawiedliwość,
- Platforma Obywatelska,
- .Nowoczesna,
- Polskie Stronnictwo Ludowe,
- Kukiz’15.
"Równocześnie aż 16,6 proc. głosów oddano na siły, które nie przekroczyły progu. To pozwoliło PiS uzyskać większość w Sejmie, mimo że w wyborach ugrupowanie to dostało tylko 37,6 proc. głosów." - czytamy w opracowaniu dr. hab. Flisa dla Fundacji Batorego.
Metoda D'Hondta. Na czym polega i jak liczone są głosy w wyborach do Sejmu?
Metoda D'Hondta to metoda stosowana do podziału mandatów w systemach wyborczych takich, jak w Polsce, czyli systemach wyborczych opartych na proporcjonalnej reprezentacji z listami partyjnymi. Nazwa metody D'Hondta pochodzi od nazwiska belgijskiego matematyka Victora D’Hondta. W metodzie tej dla każdego komitetu wyborczego, który przekroczył próg wyborczy, obliczane są kolejne ilorazy całkowitej liczby głosów uzyskanych przez dany komitet i kolejnych liczb naturalnych, czyli ilorazy wyborcze. O podziale miejsc pomiędzy komitetami decyduje wielkość obliczonych w ten sposób ilorazów. System ten jest niekorzystny dla małych ugrupowań.
Jak działa metoda D'Hondta? Przeliczanie głosów na mandaty w praktyce
Nawet jeśli dostaną się do parlamentu, to otrzymują mniej mandatów, niż wynikałoby to z uzyskanego poparcia. Dla przykładu 5 proc. poparcia przy 5 proc. zmarnowanych głosach i 4 partiach w parlamencie daje zaledwie 8 mandatów, nie zaś 24, jak to by wynikało z czystych proporcji. Tak więc przedwyborcze kalkulacje zarówno małych, jak i dużych partii, a także ich wyborców muszą brać pod uwagę nie tylko liczbę konkurujących partii, ale złożenie dwóch czynników: „zmarnowanych” głosów i liczby ugrupowań w Sejmie - tłumaczy dr hab. Jarosław Flis, ekspert Fundacji Batorego.
Senator POLSKI 2050 tłumaczy, skąd biorą się ataki na Hołownię.
Posłuchaj, co powiedział Jacek Bury!
Listen on Spreaker.