Wirusy - zdjęcia poglądowe

i

Autor: Getty Images Tak wyglądają wirusy

Na COVID-19 zachoruje 2/3 populacji. W jeszcze większej PANDEMII zginie 165 mln osób

2020-10-14 11:05

Na COVID-19 zachoruje 2/3 ludzi. Od zakażenia koronawirusem uchroni się natomiast jedna trzecia populacji. Wraz ze wzrostem zakażeń zwiększy się odporność zbiorowa na SARS-CoV-2. W Nowym Jorku, gdzie jest duża gęstość zaludnienia i rozbudowany transport zbiorowy, wzrost liczby zakażeń spowodował, że odporność zbiorowa przekroczyła 20 proc. Taki odsetek populacji Nowego Jorku stał się odporny na SARS-CoV-2. - Wtedy zakażenia zaczęły zwalniać – uważa prof. Marek Sanak z Zakładu Biologii Molekularnej i Genetyki Klinicznej Collegium Medicum UJ.

Jego zdaniem, w dobie przyrostu zachorowań na COVID-19 optymizmem mogą napawać szacunki, że nawet jedna trzecia populacji nie zachoruje, tak jak było to we wszystkich dotychczasowych epidemiach. - Część z nas nie zakazi się podczas ekspozycji na koronawirusa, część przejdzie chorobę bez żadnych objawów. Problem polega na tym, że nie wiemy dokładnie, kto – wyjaśnia prof. Sanak. Jak zaznacza, jeśli ktoś chorował w dzieciństwie lub młodości z powodu innych koronawirusów i ma sprawną odporność, maleje ryzyko zakażenia lub ciężkiego przebiegu u takiej osoby. - Dane naukowe pokazują, że po przechorowaniu w wieku dziecięcym i młodzieńczym innych koronawirusów, a takich sezonowo krąży kilka w populacji, nasze komórki odpornościowe zapamiętują wzorzec antygenowy koronawirusa. Dzięki temu osoby te mają już limfocyty, które bardzo ładnie niszczą koronawirusa SARS-CoV-2, nie dopuszczając do zachorowania – mówi prof. Sanak.

Czeka nas wielka pandemia

Naukowcy wieszczą jednak jeszcze większą pandemię, do której powinniśmy być przygotowani. Jak ostrzegał w 2012 r. Brad Spellberg, ekspert ds. chorób zakaźnych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, drobnoustrojów jest tak dużo, że ich przewaga liczebna nad nami wynosi 100 tys. do 1. Jego słowa przytacza Sonia Shah w książce "Epidemia. Od dżumy przez HIV po ebolę". Zwraca ona uwagę, że ponad 60 proc. nowo pojawiających się patogenów pochodzi od zwierząt, w tym domowych i hodowlanych. - Od krów mamy odrę i gruźlice, od świń – krztusiec, a od kaczek – grypę – wylicza Shah.

Aby patogeny zaczęły przynosić się między ludźmi, musi zajść jednak szereg zależności. Shah do najważniejszych zalicza:

Błędne przekonania. Zarówno Europejczycy, jak i Amerykanie uważali swego czasu, że epidemia ich nie dotyczy. Np. cholera miała być chorobą mieszkańców orientu, która nigdy nie zdoła dotrzeć do zachodu.

Duża gęstość zaludnienia w miastach. Przy braku odpowiedniej higieny i dostępu do czystej wody stają się one wylęgarnią patogenów.

Korupcja polityczna. Zmowa w państwie dotkniętym epidemią, w obawie przed spadkiem obrotów z handlu czy liczby turystów. Np. w 2002 r. w Chinach pojawienie się SARS było oficjalną tajemnicą państwową.

Brak innowacyjnych leków. Badania nad wynalezieniem nowoczesnych specyfików są dla firm farmaceutycznych bardzo kosztowne. Rynkowa wartość nowego antybiotyku wynosi tylko 50 mln dolarów, co stanowi zaledwie ułamek kosztów ponoszonych na badania i produkcję.

Konflikt interesów. Firmy farmaceutyczne nie zawsze wprowadzają tańsze odpowiedniki leków, które zwiększyłyby szanse pacjentów na skuteczne terapie.

Sonia Shah dodaje do tego rezygnację ze szczepień, rozwój siatki połączeń lotniczych, czy np. zmiany klimatu. W efekcie epidemiolodzy biją na alarm, że za kilkadziesiąt lat wybuchnie wielka pandemia, w wyniku której zginie nawet 165 mln osób. TWO

Jarosław Biliński, wiceprezes ORL: Z medycznego punktu widzenia drugi lockdown jest konieczny