„Super Express”: - Amerykanie wstrzymali pomoc wojskową dla Ukrainy. Czy tym samym Trump stanął po stronie Putina?
Karol Nawrocki: - To bardzo trudna i niedobra decyzja w kontekście bezpieczeństwa i suwerenności Ukrainy, ale też całej architektury bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej. Natomiast jest to efekt działań pana prezydenta Zełenskiego i tego rodzaju niewdzięczności, z którą my jako Polacy mogliśmy się spotkać wcześniej. Prezydent Zełenski nie docenił pomocy Polaków.
- Czy istnieje „niewdzięczność” w polityce? To są dorośli faceci. Tam się ważą losy państwa, jego niepodległości, losy żywych ludzi, którzy będą teraz ginąć w znacznie większej liczbie niż do tej pory
- Jak prezydent Zeleński – prezydent Ukrainy, której żołnierze i cywilni obywatele giną – może sobie pozwolić na tego typu niedocenienie swojego bliskiego sojusznika i w ten sposób rozmawiać ze Stanami Zjednoczonymi, które są gwarancją bezpieczeństwa?
- To co, pana zdaniem, powinien zrobić Zełenski?
- Zełenski powinien oczywiście zabiegać o wsparcie Stanów Zjednoczonych, a z całą pewnością nie szukać alternatywy w budowie ekologicznych sił zbrojnych w Unii Europejskiej.
- Ekologicznych? Jest strasznie pan złośliwy.
- Nie, nie jestem złośliwy. Używam terminologii, która funkcjonuje w UE.
- O ekologicznych siłach zbrojnych to jeszcze nie słyszałem.
- A ja o nich słyszałem, więc próba budowy alternatywy dla Sojuszu Północnoatlantyckiego i wchodzenie przez prezydenta Zełenskiego w antyamerykańską politykę europejskich elit jest niedobre dla jego narodu, dla jego państwa i dla stabilizacji sytuacji na świecie.
- Po awanturze w Białym Domu Sondaże dla Zełenskiego wystrzeliły. To świadczy, że Ukraińcy popierają tę politykę.
- Jestem Polakiem, mam obowiązki polskie, jestem kandydatem na urząd prezydenta Polski i w polityce międzynarodowej będę dbał o interes Polski. W interesie Polski jest oczywiście Ukraina, która będzie suwerenna, będzie niepodległa, będzie silna w oporze przeciw neoimperialnej, post-sowieckiej Federacji Rosyjskiej. Ale w interesie Polski jest też sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i budowa Sojuszu Północnoatlantyckiego, a nie NATO-bis w Unii Europejskiej.
- Czy Polska ma okazję wygrać tę sytuację i czy możemy być mediatorem między Ukrainą a Waszyngtonem?
- Tak postrzegam oczywiście rolę Polski i nasze narodowe aspiracje. Dzisiaj gwarantem zdrowego rozsądku i bezpieczeństwa państwa polskiego jest pan prezydent Andrzej Duda, który zachowuje dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi i nie wpada w histerię, nie ulega też wielu złym trendom europejskim – ekologicznym, migracyjnym. Prezydent jest więc dzisiaj stabilizatorem naszej sceny politycznej, ale też naszej sytuacji międzynarodowej. Dlatego tak ważne jest, żeby w tym zakresie kontynuować misję prezydenta Andrzeja Dudy. Ja takim prezydentem z całą pewnością będę. Widzę zagrożenie, jeśli prezydentem Polski zostanie zastępca tak antyamerykańskiego polityka, jakim jest obecny premier Donald Tusk.
- Rafał Trzaskowski wypowiada się w sposób niezwykle stonowany, jeżeli chodzi o ten ostatni konflikt amerykańsko-ukraiński.
- Zbyt inteligentny jest pan redaktor, żeby brać na poważnie to, co w kampanii wyborczej mówi Rafał Trzaskowski.
- Dlaczego?
- W czasie kampanii wyborczej Rafał Trzaskowski zaprzecza swoim dotychczasowym poglądom i działaniom. Zrobił z Warszawy laboratorium Zielonego Ładu, tożsamości płciowej i promocji różnych zjawisk w odniesieniu do płci. To, co powie dzisiaj, może zupełnie inaczej powiedzieć jutro. Mówi tak, żeby wygrać wybory prezydenckie, co się nie stanie.
- W niedzielę przedstawił pan ofertę programową. W „Planie 21” znalazło się wiele gospodarczych tematów. Jak próbowałem policzyć ich koszty, zabrakło mi cyfr na kalkulatorze.
- A ile panu redaktorowi wyszło? Skonfrontuję to ze swoimi współpracownikami i ekspertami.
- Żartuję, rozmawiałem z pańskimi współpracownikami i ekspertami, którym wychodzi kilkadziesiąt mld zł rocznie. Punkt procentowy VAT-u z 23 do 22, podniesienie drugiego progu dochodowego, obniżenie PIT-u, a w zasadzie likwidacja PIT-u dla rodzin z 2 plus dzieci. W każdym projekcie ustawy musi wskazane źródło finansowania.
- I ten projekt też to pokazuje. W moim kontrakcie z obywatelami jest punkt 7. Jest pancerz budżetowy. Jeśli pan mówi o kilkudziesięciu miliardach złotych, to przypomnę, że luka podatkowa dzisiaj wynosi 45 mld zł. Już przywykliśmy w Polsce do tego, że jak wraca rząd...
- Luka podatkowa to jest taki potwór z Loch Ness. Jest, ale jej nie ma.
- No nie, bo jak rządził rząd Zjednoczonej Prawicy, to udało się w taki sposób zarządzać finansami publicznymi, podnosić ściągalność VAT, korzystać z takich instrumentów jak Krajowa Administracja Skarbowa.
- Proszę nie mówić, że wystarczy przestać kraść, bo to jest fajny slogan, ale nie da się tego przełożyć na rzeczywistość.
- Luka podatkowa wynosi 45 mld zł. Wystarczy podnieść ściągalność podatków, żeby zrealizować te punkty, które pan redaktor przed chwilą wymienił i drugi próg podatkowy podnieść do 140 tys zł. To nie są dziesiątki miliardów.
- Najwyższym kosztem jest obniżenie VAT.
- Rzeczywiście, ale to też będzie mieścić się w tej skali. Poza tym należy tak zarządzać finansami publicznymi, jak robił to rząd Zjednoczonej Prawicy i wówczas starczało środków finansowych na wiele projektów inwestycyjnych, projektów samorządowych. Jeśli jednym się udawało, a drugim się nie udaje i zawsze gdy drudzy przychodzą, to mówią, że pieniędzy nie ma i nie będzie, to myślę, że wszystkich logicznie myślących Polaków to zastanawia.
- Zapowiedział pan, że nie podpisze żadnej ustawy podnoszącej podatki, nawet takiej, która podnosi akcyzę np. na alkohol i papierosy? To są ustawy, które, można powiedzieć, cyklicznie wchodzą w życie.
- Tak jest zapisane w kontrakcie. Nie podniosę podatków w Polsce. Jestem też przeciwnikiem podatku katastralnego. Powinniśmy zapędzać rząd do pracy i rozliczać polityków z ich obietnic. Taka jest też rola prezydenta, żeby mobilizować rząd do pracy, a nie szukać kolejnych grup społecznych, z których można wycisnąć daniny i środki finansowe. Bardzo nie podoba mi się ta polityka rządu Donalda Tuska, w której brak sprawczości rządu w zarządzaniu finansami publicznymi. Prezydent – gdy nim zostanę – będzie też od tego, by nie pozwalać, żeby brak dbania o finanse publiczne zastępować kolejnymi daninami na obywateli państwa polskiego: podatkiem katastralnym, podnoszeniem wieku emerytalnego czy odbieraniem ponad 4 mld zł osobom chorym onkologicznie.
- Doskonale pamiętam kampanię wyborczą sprzed pięciu lat i jednym z głównych argumentów PiS było to, że Andrzej Duda powinien zostać prezydentem, żeby nie doszło do wojny między prezydentem a rządem i paraliżu państwa. To może Rafał Trzaskowski powinien wygrać?
- Jednym z ważniejszych argumentów Rafała Trzaskowskiego było wówczas to, żeby nie doszło do jedynowładztwa.
- Czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
- I to jest rzeczywiście symptomatyczne w życiu politycznym, bo mamy wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego, gdy wzywa do tego, żeby w Polsce nie było jedynowładztwa, musi być balans. I ja akurat w tej materii wyjątkowo z Rafałem Trzaskowskim się zgadzam. Muszę zostać prezydentem Polski, żeby nie doszło do jedynowładztwa i żeby system, który nie radzi sobie z finansami publicznymi, z drożyzną i z rozwojem się nie domknął.
- Patrząc na dotychczasowe sondaże ma pan stabilną drugą pozycję, aczkolwiek ściga pana Sławomir Mentzen, któremu dość gwałtownie rośnie poparcie. Czy jeżeli Mentzen przeskoczy pana w tychże sondażach, to pan zrezygnuje?
- Nie zrezygnuję. Zostanę prezydentem Polski, dogonię i przegonię Rafała Trzaskowskiego, bo nie ufam sondażom i nie wiem, jak wygląda dzisiejsza rzeczywista sytuacja przedwyborcza. Nie widzę żadnego powodu, abym miał rezygnować.
Rozmawiał Hubert Biskupski
Poniżej galeria zdjęć: Tak mieszka Karol Nawrocki.