Muniek w rozmowie przyznaje, że był wielkim optymistą w 2005 roku, gdy miała powstać koalicja PO-PiS. Jako, że nigdy nie był fanem postkomunistów liczył, że teraz przyjdą lepsze czasy. Jak kwituje: - A przyszły, jakie przyszły... Muzyk ocenił, że poczynania rządu PiS bardzo mu się nie podobają. Jak twierdzi, choć PO nie wykazywała się kulturą polityczną i podejmowało wiele błędnych decyzji, to parta ta nigdy nie wykazywała takiej pazerności na władzę.
Obecną sytuację Muniek opisuje bardzo obrazowo: -Weszła do cukierni Platforma, miała kasę na trzy ciastka, ale smaka na pięć, więc zarąbała dwa pączki, nie płacąc. Przyszedł PiS, w ogóle nie ma kasy, tylko siłę w parlamencie, więc łapie cukiernika za twarz i kradnie pięć ciastek. A potem chce wysadzić cukiernię w powietrze. Przecież to urąga wszystkiemu, co cywilizowane.
Takiej pazerności na władzę jeszcze w Polsce nie widziałem. Tak po bandzie jeszcze nie było. Człowiek z Żoliborza wygrał wybory, ma prawo wprowadzać zmiany, ale naszą wspólną cukiernię niech zostawi w spokoju. Jestem za cukiernia, czyli niezależnymi sędziami, i przeciwko jakimkolwiek nadużyciom. Dla ciastka nie można rozwalać cukierni. Jest wspólna, a nie jednego gościa.
Przyznał także, że obawia się o dalszą przyszłość pod rządami PiS, ponieważ: - Boję się, że tu idzie na zwarcie, ktoś do kogoś strzeli. Mam ten kraj w sercu. Nie każdego kocham, ale nie chcę, żeby skinhead zaciukał liberała, a liberał katolika. Tak po bandzie w Polsce jeszcze nikt nie jechał!
Zobacz też: Kazik SZCZERZE: Nie boję się rządów PiS