"Super Express": - "Muzułmański Związek Religijny Rzeczypospolitej Polskiej nie pomoże uchodźcom" - mówią media i przeciwnicy ich przyjmowania są cali w skowronkach. "Patrzcie, nawet polscy muzułmanie nie chcą ich w Polsce". Rzeczywiście?
Mufti Tomasz Miśkiewicz: - To nie tak. Chodzi wyłącznie o to, że nie posiadamy obiektów, w których moglibyśmy ich przyjmować. Jeśli natomiast chodzi o doraźną pomoc dla tych uchodźców, którzy przybędą do naszego kraju, to jak najbardziej jesteśmy gotowi jej udzielić. Nie jest więc tak, że się odcinamy. Absolutnie nie.
Zobacz także: Akcja #UwolnićMaćka wciąż bez szczęśliwego finału
- Jak się mufti odnosi do strachu Polaków przed uchodźcami? Panuje przekonanie, że muzułmanie z Bliskiego Wschodu genetycznie nie są w stanie zintegrować się z europejską kulturą i będą z nimi jedynie problemy.
- Myślę, że to głównie strach przed nieznanym i brak znajomości innych kultur sprawiają, że rodzą się takie obawy. Nie można powiedzieć, że jakaś kultura nie może żyć zgodnie z inną. Że muzułmanie nie mogą się zasymilować z europejską kulturą, bo my, polscy Tatarzy, jesteśmy najlepszym dowodem na to, że jest to możliwe. Nie jest to jednak problem uchodźców, ale programów politycznych, które integrację będą wspierać.
- Takiego programu nie mamy. Politycy licytują się na to, czy przyjąć, czy nie przyjąć uchodźców, a jeśli tak, to ilu. Nikt nie wydaje się myśleć o tym, jak pozwolić tym ludziom, którzy prędzej czy później do nas trafią, zintegrować się z naszym społeczeństwem.
- Właśnie o to chodzi. Pojawia się pytanie, czy tylko zamierzamy ulżyć tym ludziom w cierpieniu, czy będziemy skutecznie działać na rzecz ich asymilacji. Problemem rządu jest to, że zamyka się na dyskusję o takim programie. Polega wyłącznie na swoich komórkach i nie konsultuje się z instytucjami pozarządowymi, które potem tym ludziom pomagają. Odnoszę wrażenie, że w rządzie zapanowała panika, co robić wobec nagłego kryzysu. Warto też skorzystać z naszych pomysłów, bo nie tylko udało nam się z polskim społeczeństwem zintegrować, ale jednocześnie zachować własną religię. Chętnie podzielimy się naszym doświadczeniem.
- Mam wrażenie, że nie rozmawiając w szerokim gronie, rząd szykuje nam powtórkę z błędów, które popełniono ze społecznością muzułmańską na Zachodzie. Wiele osób przeciwnych uchodźcom przywołuje przykład Francji, która ma bodaj największy problem ze swoimi muzułmanami. Tyle że to akurat przykład fatalnej polityki państwa, a nie dowód na barbarzyństwo wyznawców islamu.
- I dlatego obawiam się, że działania rządu mogą doprowadzić do powtórki z Francji. Nie może być tak, że uchodźcy zjawią się w Polsce i zostaną przez nasze państwo pozostawieni sami sobie. To prosty przepis na katastrofę. Musimy bowiem pomóc tym ludziom pokonać bariery kulturowe i językowe. Dzieci muszą mieć zapewnioną naukę w polskich szkołach. Jeśli pozostawimy ich we własnym gronie, nie nauczymy ich mówić po polsku, nie przedstawimy im kultury polskiej, to stworzymy getta, w których będą się rodzić takie problemy, jakie dziś obserwujemy na Zachodzie.