Raz, że dostępność szczepionek sprawia, iż szybkie wyszczepienie dostatecznie dużej populacji, by uzyskać odporność populacyjną, nie będzie takie szybkie. Z tego, że tak będzie zdawaliśmy sobie jednak sprawę, choć pewnie nie wszyscy chcieliśmy przyjąć to do wiadomości.
Inna sprawa, że szczepionki w przewidywalnej przyszłości będą trafiać – tak jak do tej pory – głównie do bogatych krajów. Reszta świata na razie czeka na swoją kolej, a to może być zasadniczy problem. WHO i eksperci coraz głośniej podkreślają, że solidarność szczepionkowa z biedniejszymi krajami jest kluczem do zwalczenia pandemii. Kraje Zachodu zamawiają dziś dużo więcej szczepionek niż jest im potrzebne dla zaszczepienia swojej populacji, co sprawia, że blokują dostawy do biedniejszych regionów świata. To nie tylko sprawia, że ludzie tam dłużej będą chorować i umierać niż my – bogaci szczęśliwcy, ale też grozi tym, że koronawirus zbyt długo będzie sobie swobodnie wędrował po świecie nieustannie mutując. Im dłużej pozwolimy mu się panoszyć, tym groźniejsze będą te mutacje. A to w końcu odbije się i na nas.
Już zresztą groźna mutacja wykryta w RPA okazuje się dużo bardziej odporna na szczepionki. Firma Moderna przyznaje, że jej szczepionka jej sześciokrotnie mniej skuteczna wobec niego. To samo za chwilę może się okazać ze szczepionką Pfizera i innych firm. To będzie zła wiadomość, bo sprawi, że przyjdzie nam na dłużej oswoić z pandemią, która wydawała się tak bliska pokonania.