Zarażona Palikotem Joanna Senyszyn nazywa Trybunał Konstytucyjny trybunałem prostytucyjnym, bo się z nim nie zgadza. I tak oto toczy się polskie życie polityczne...
Kiedy dowiedziałem się, że Grzegorz Schetyna weźmie Palikota na rozmowę dyscyplinującą w związku z wywiadem, którego udzielił, uśmiechnąłem się smutno. Ta cała rozmowa dyscyplinująca Palikota to zwykła lipa. Palikot dalej będzie zarażał sobą w polskiej polityce, a Platforma będzie mu po cichu na to pozwalać i przyklaskiwać. Że nie mam dowodów na to, co mówię? Ależ mam, i to raczej niepokojące dla Schetyny!
Otóż dokładnie rok temu, w styczniu 2009 roku Janusz Palikot obraził Grażynę Gęsicką z PiS. Kiedy Gęsicka ośmieliła się skrytykować rząd za nieudolne jej zdaniem pozyskiwanie unijnych funduszy, Palikot "merytorycznie" wypalił, że Gęsicka się sprostytuowała. Wtedy (rok temu!) niejaki Zbigniew Chlebowski, ówczesny szef klubu PO, grzmiał, że Palikot poniesie konsekwencje swoich wypowiedzi. Dziś już wiemy, że robił z gęby cholewę. Palikot nie poniósł żadnych konsekwencji. Za to Chlebowski - owszem, choć za trochę inne gadanie.
Po spotkaniu ze Schetyną Palikot przeprosił za wulgarne sformułowania w wywiadzie. Przeprosił i będzie robił swoje, bo wie, że z różnych powodów... (tu czytaj tytuł dzisiejszego komentarza).