"Super Express": - Gospodarkę Grecji coraz częściej określa się kategoriami antycznej literatury - zwłaszcza tragedii...
Dariusz Filar: - Cóż, skala kryzysu greckich finansów publicznych uruchamia wyobraźnię.
- Dlaczego właśnie Grecja?
- W 2007 r. świat zachodni zaczął się borykać z kryzysem rynku finansowego. Został on zażegnany kosztem wysiłku podatników poszczególnych państw... ale przekształcił się w kryzys finansów publicznych. W jednych krajach mniejszy, w innych większy. W Grecji - aż taki, że niektórzy nie szczędzą określeń: tragedia. Pozycja poszczególnych krajów zależała od tego, jaki miały stan finansów publicznych przed 2007 r. Grecy psuli swoje finanse już wcześniej.
- Na czym to polegało?
- Hojność budżetu przy ograniczonych dochodach, a w konsekwencji coraz głębsze zadłużanie się państwa. Krótko mówiąc: życie ponad stan. To mechanizm podobny do działania niektórych gospodarstw domowych. Jeżeli ktoś się coraz bardziej zadłuża, to kolejne pożyczki są mu udzielane coraz mniej chętnie i na coraz gorszych warunkach. Tak oto dziś pieniądze pożyczone rządowi Grecji na dwa lata mają już oprocentowanie kilkunastoprocentowe. Dla porównania, w Polsce oprocentowanie to wynosi 5 procent.
czytaj dalej>>>
- Żeby znaleźć się w elitarnej rodzinie euro, Grecy manipulowali na swoich wynikach finansowych. Po co im było to, nazywając rzeczy po imieniu, kłamstwo?
- Bo wiedzieli, że znajdą się wśród krajów wiarygodnych, a takim krajom udziela się kredytów na korzystniejszych warunkach. A że ich sytuacja fiskalna była zła, chcieli ją ratować tanimi kredytami.
- I tak się rzeczywiście stało...
- Kiedy po wejściu do strefy euro obsługa greckiego długu stała się tańsza, to znowu pojawiła się motywacja do tego, żeby ukrywać prawdziwy stan finansów. W końcu jednak prawda wyszła na jaw.
- Co nam to mówi o strefie euro?
- Może ona dobrze funkcjonować tylko wtedy, gdy wszyscy uczestnicy systemu traktują swoje zobowiązania w sposób poważny. Np. Finlandia traktuje je superpoważnie. A Grecja... jak widać.
- Czy członków strefy euro czeka wierność aż do grobowej deski?
- Grecji muszą pomagać kraje, które mają zdrowsze finanse publiczne. Jak? Pieniędzmi swoich podatników. Nikogo nie dziwi, że Finowie czy Niemcy czują się wykorzystywani. To przekłada się na ich preferencje polityczne i zmusza polityków do sprostania im.
czytaj dalej >>>
- Wykluczenie czarnej owcy ze swojego stada nadszarpnęłoby moralne fundamenty Unii Europejskiej...
- No a Grecja byłaby skazana nie na recesję, lecz na depresję. Jednak technicznie wykluczenie pojedynczego kraju nie jest prostą sprawą - strefa euro to system naczyń połączonych gospodarczo oraz poważny projekt polityczny. Jednak nie wykluczam, że nastąpi rozpad strefy w jej dzisiejszej postaci i wyłoni się nowa strefa euro złożona z dzisiejszych członków o silnych gospodarkach plus krajów dziś znajdujących się poza euro, ale o odmiennej sytuacji niż Grecja. I do tej nowej strefy będzie się już bardzo, bardzo trudno dostać.
- Kiedy mogłoby dojść do takiej przebudowy?
- Odpowiedź poznamy w ciągu najbliższych miesięcy.
- Słowacja weszła do euro, my pozostaliśmy poza strefą...
- Mogliśmy wejść razem. Tak się jednak nie stało. Dziś jesteśmy zabezpieczeni przed kosztami, które mogą spotkać naszych południowych sąsiadów, ale nie mamy możliwości korzystać z tych owoców, które oni potrafią dobrze spożytkować (i gdyby miała powstać nowa strefa euro, to Słowacja znajdzie się w niej na pewno). Dla nas to już historia. Wszystko jedno, jaką podejmiemy kiedyś decyzję - przyjąć czy nie przyjąć euro - to utrzymanie niskiej i stabilnej inflacji oraz utrzymanie pod kontrolą deficytu i długu będą dla Polski korzystne.
Prof. Dariusz Filar
Członek Rady Polityki Pienięż-nej w latach 2004-2010. Specjalizuje się w historii myśli ekonomicznej i makroekonomii