Premier Morawiecki był na szczycie Unii Europejskiej. Brał udział w spotkaniach, widział się z Donaldem Tuskiem i rozmawiał z prezydentem Macronem, którego zaprosił na obchody 100-lecia odzyska przez Polskę niepodległości. Ale do końca szczytu nie został, postanowił skrócić swój pierwszy zagraniczny wyjazd w roli premiera. Radio RMF Fm podało jako powód takiej decyzji to, że Mateusz Morawiecki chciał wrócić do Polski, by zdążyć na opłatek w PiS, wszak trwa opłatkowy sezon. Pogłoska rozeszła się po Internecie. W końcu głos w sprawie zabrał sam premier. Morawiecki wyjaśnił powód powrotu w rozmowie z mediami w czasie lotu do kraju. Okazuje się, że na premiera czekają do przejrzenia bardzo ważne, a do tego tajemnicze dokumenty: - Jak tylko dam radę, to może późniejszym popołudniem chciałbym się spotkać z częścią klubu, jeżeli jeśli będzie, po zakończeniu Sejmu. Jest szereg innych tematów które mnie bardzo pilnie ściągnęły do Polski. To ostatnia godzina bo wylecieliśmy o 12, a o 13 kończy się posiedzenie. Już kilka osób też opuszczało to posiedzenie. Miał też stwierdzić, jak donosi reporterka Radia ZET,, że: "w kancelarii czekają na mnie pilne, tajne dokumenty".
Premier @MorawieckiM po #EUCO: Zaprosiłem Prezydenta E. #Macron na obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, które odbędą się w przyszłym roku.
— PrawoiSprawiedliwość (@pisorgpl) 15 grudnia 2017