Morawiecki w Głuchołazach
Wciąż mamy powódź w Polsce. Były premier Polski Mateusz Morawiecki ruszył z pomocą powodzianom. Odwiedził Głuchołazy, w których to mieszka inny polityk PiS Kamil Bortniczuk. Były minister sportu powiedział, co robił Morawiecki w Głuchołazach. Mateusz Morawiecki nie przyjechał do powodzian z pustymi rękoma. Według relacji Bortniczuka, przywiózł m.in. młotowiertarki. Ale to nie cała pomoc, jaką zaoferował Morawiecki. Polityk miał zakasać rękawy i wziąć się do ciężkiej pracy, jaką od wielu już dni wykonują mieszkańcy Głuchołazów. Powodzianie oczyszczają i osuszają swoje domy, restauracje, szkoły, urzędy. Pomógł im w tym sam Mateusz Morawiecki. Jak wyjaśniał Bortniczuk w Polsat News, poprosił on Morawieckiego, aby został w miejscowości, skoro już do niej dojechał, i pomógł mieszkańcom. Premier jednak nie był gotowy na tak ciężką pracę. - Nie robił z tym żadnego problemu, poświęcił kilka godzin swojego życia na, najzwyczajniej w świecie, kucie ścian. Premier przyjechał w lakierkach. Proponowałem mu, jak zobaczyłem, w jakich jest butach, że mu dam gumowce, które miałem w samochodzie. Ale on powiedział, że te lakierki może zniszczyć, nie ma z tym żadnego problemu - kontynuował.
Pomoc powodzianom
- Praca rąk ludzkich to pierwsza pomoc, jaką możemy udzielić - mówił Mateusz Morawiecki w rozmowie z "wPolsce24". W zalanych miastach teraz trzeba zbijać tynki, wynosić zniszczone namoczone meble, sprzęty domowe.
Trwają zbiórki dla powodzian. Potrzebne są agregatory, osuszacze, łopaty, szczotki, porządne kalosze, sucha żywność, woda, termosy. Powodzianie apelują o fizyczną pomoc. Potrzebna jest siła ludzka do pracy w odgruzowaniu domów, skuwaniu tynków, usuwaniu szlamu.