Stwierdził też, że masowy mord dokonany na polskich więźniach moż-na traktować jako zbrodnię wojenną, która nie ulega przedawnieniu.
Ten wyrok to bezdyskusyjne zwycięstwo rodzin ofiar katyńskiego mordu. Zwycięstwo w dążeniu do prawdy. W dążeniu do ukarania, a przynajmniej wskazania winnych zbrodni. A także do godnego upamiętnienia ofiar.
Werdykt sędziów ze Strasburga ma olbrzymie znaczenie moralne i historyczne. Być może debata, która mam nadzieję odbędzie się teraz w Rosji, pozwoli na przeoranie mentalności jej mieszkańców i choćby częściowo osłabi wciąż żywy sentyment do Stalina i jego zbrodniczych rządów. Boję się jednak, że wyrok będzie miał dużo mniejsze znaczenie praktyczne. Choć przedstawiciel Rosji zapowiedział, że nie będzie się odwoływał od wyroku, to nie bardzo wierzę, że ci którzy nie chcieli nam udostępnić dokumentów, zasłaniając się interesem państwa, teraz nagle to zrobią. O stosunku Rosji do trybunału może świadczyć to, jak z nim współpracowała, a w zasadzie nie współpracowała, odmawiając doręczenia uzasadnienia umorzenia śledztwa katyńskiego. I na nic zdało się przywoływanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, której Rosja jest przecież sygnatariuszem.
Obawiam się, że choć wczorajszy wyrok jest naszym zwycięstwem, to pozostanie tylko zwycięstwem moralnym.