Modlitwa nad grobem, czyli wiarygodność Chlebowskiego

2010-01-22 2:30

Zbigniew Chlebowski stanął wczoraj przed komisją do sprawy afery hazardowej dobrze przygotowany. Nie pocił się i atakował. Według niego nie było żadnej afery, a cały spisek przeciwko niemu to sprawa CBA.

Nietrudno było jednak zauważyć, jak Chlebowski prześlizgiwał się po pewnych pytaniach, a inne bagatelizował. Dla ludzi, którzy oglądali go wczoraj przed komisją, decydująca była i jest jego wiarygodność.

Tę - moim zdaniem - pogrzebał, mówiąc o swoim sławnym czy raczej niesławnym spotkaniu z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem. Spotkanie, jak pamiętamy, odbyło się w scenerii niczym z gangsterskich filmów - na cmentarzu. Panowie rozmawiali na nim kilkadziesiąt minut. Dlaczego wybrali to miejsce? Ponieważ Zbigniew Chlebowski - jak sam wczoraj zeznał - odczuwał potrzebę pomodlenia się przy grobie siostry. Rozwinął przy okazji wątek rodzinnej tragedii.

Takie tłumaczenie nie wzbudzi jednak współczucia dla Chlebowskiego. Nie pomaga też wiarygodności posła, bo chyba nie zaprosił Sobiesiaka do wspólnej modlitwy przy grobie siostry. To tłumaczenie musiało wzbudzić niesmak. Prace komisji do spraw afery hazardowej nabierają tempa. Zeznania najważniejszych świadków ciągle przed nami, a gra toczy się o wysoką stawkę. O istnienie bądź nie wielu polityków, a może i całej formacji.