O jaką konkretnie decyzję premiera Mateusza Morawieckiego chodzi? Tą dotyczącą wydania Poczcie Polskiej polecenia dotyczącego przygotowań do wyborów korespondencyjnych 10 maja. Na jej podstawie Poczta Polska wystąpiła do władz samorządowych o przekazanie jej spisów wyborców (choć, jak wiemy, do wyborów korespondencyjnych w tym terminie ostatecznie nie doszło). Postawa premiera nie spodobała się Adamowi Bodnarowi, który wniósł skargę do sądu, apelując, by ten stwierdził nieważność zaskarżonej decyzji. Zdaniem RPO rażąco naruszała ona prawo i negatywnie wpływała na prawa obywatelskie.
Zobacz: UPOKORZONY Rydzyk zbliża się do Platformy! Połączy ich WIELKI BIZNES?!
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał mu rację! W ogłoszonym we wtorek ustnym uzasadnieniu wyroku wskazał, że jedynym organem właściwym w sprawie przeprowadzenia wyborów 10 maja była Państwowa Komisja Wyborcza. - Zaskarżona decyzja jest nieważna. (...) Przepis przewiduje dwie podstawy stwierdzenia nieważności: gdy rażąco narusza prawo i została wydana bezpodstawnie. W ocenie sądu obie te podstawy w tej sprawie zaistniały - brzmiało uzasadnienie WSA.
Piotr Mueller, rzecznik rządu w rozmowie z portalem Onet.pl stwierdził krótko, że zarówno premier, jak on będą tę sprawę komentować dopiero po otrzymaniu z sądu pisemnego uzasadnienia wyroku.
Tymczasem tvn24.pl przypomina, że majowe wybory prezydenckie miały kosztować Pocztę Polską przynajmniej 70 milionów złotych. 68 896 820 złotych - na taką kwotę opiewają faktury, które w związku z przygotowaniami do organizacji wyborów Poczcie Polskiej wystawiły co najmniej cztery firmy. Z dokumentów, do których dotarł portal, wynika, że poczta wypłaciła z tego tytułu już ponad 26 milionów złotych, choć wybory prezydenckie się nie odbyły.