misiewicz

i

Autor: East News

Misiewicz oferował "pracę za głosy" radnym PO?

2016-09-19 12:04

Tygodnik "Newsweek" poinformował, że rzecznik MON, Bartłomiej Misiewicz próbował w końcówce sierpnia "przekabacić" na stronę PiS bełchatowskich radnych PO. Proponował im przystąpienie do koalicji ze swoją partią. Jedynym warunkiem było ich zrzeknięcie się członkowstwa w partii Grzegorza Schetyny. W zamian mieli jednak za to otrzymać pracę w państwowej spółce.

Według ustaleń "Newsweeka" zadaniem Misiewicza było znalezienie nowej większości w radzie powiatu, co pozwoliłoby PiS obsadzić stanowisko wicestarosty. Do siedziby rady powiatu ściągnięci zostali radni PO, na których czekał Misiewicz i Sławomir Zasada (prezes państwowej spółki PGE GiEK).

Misiewicz miał zaproponować radnym PO koalicję, gdzie jedynym warunkiem było rozwiązanie przez nich ich klubu i przystąpienie do koalicji jako niezrzeszeni. Wynikać to miało z faktu, że prezes PiS miał zabronić wchodzenia w oficjalne układy z politykami PO. Jak rzekomo zachęcał, w zamian otrzymać oni mieli zatrudnienie.

Według biura prasowego PGE GiEK rozmowy dotyczyły "kondycji gospodarczej i problemów regionu". Podobnie opisał to spotkanie Misiewicz. Nie zaprzeczył on, że mówił o zatrudnieniu dla radnych, ale twierdzi, że nie oferował go w zamian za przystąpienie do koalicji.

Jak zdradzić miał jednak uczestnik spotkania: - Sugestia Misiewicza była oczywista dla wszystkich. Głosy w radzie w zamian za pracę. Zawadę ściągnęli tylko po to, żeby to uwiarygodnić. Przy rozmowie był jeszcze poseł PiS Dariusz Kubiak, ale rej wiódł Misiewicz. Z całej trójki to on był tam najważniejszy.

Zobacz także: Wojskowi SKATOWALI policjantów, bo nie dostali wódki