Mirosław Skowron

i

Autor: ARCHIWUM

Mirosław Skowron: Wsparcie rodzin z dziećmi, głupcze!

2013-05-07 10:25

Przez ładnych kilkanaście lat słyszeliśmy od naszych polityków, jak bardzo rozdętym socjalnie państwem jest Polska. Na ich nieszczęście weszliśmy do Unii Europejskiej, mamy porównanie i widzimy na własne oczy, jakimi bredniami usiłowali nas karmić. Przykład tego, na co może liczyć matka w cywilizowanym kraju europejskim, opisujemy na str. 2 dzisiejszego "Super Expressu". Na przykładzie Joanny Liszowskiej, ale na jej miejscu mogłaby być każda inna kobieta. Opisujemy system. Porównanie (także proporcjonalne) wypada dla Polski miażdżąco.

Ktoś mógłby powiedzieć, że Szwecja to wyjątek. To kraj od dekad znany z bogatej polityki socjalnej. Nie ma sprawy. Porównajmy Polskę do Wielkiej Brytanii. Dla wielu naszych polityków, którzy jednak nieczęsto czytają po angielsku, to wciąż zaprzeczenie państwa socjalnego. W takim razie życzmy sobie wszyscy wprowadzenia tego zaprzeczenia w życie nad Wisłą.

W Wielkiej Brytanii wsparcie dla rodzin z dziećmi od lat pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Nie dlatego, że tamtejsi politycy nagle wzorem Szwedów pokochali "socjal". Dlatego, że mają mózgi. Wiedzą, że to nie "socjal", ale inwestycja. Co więcej, robią to wszystkie kraje zachodnie, które w trudnej sytuacji zawsze mogły się ratować (i robią to) otwarciem na imigrantów. My imigrantów niczym nie przyciągniemy. Oni nie słuchają polityków mówiących po polsku, tylko analizują stan realny.

Mieszkając kilka lat w Brukseli i Londynie, nieustannie słyszałem tamtejszych polityków i publicystów chwalących wsparcie dla "polityki dzietności". W Polsce w tym samym czasie częściej słyszałem zachwyt nad "byciem singielką", a także "świadomym odrzuceniem roli rodzica" lub "wyborem kariery zamiast macierzyństwa". I właśnie te grupy, niestety, wspierało państwo.

Wystarczyło otworzyć rynki pracy w kilku krajach UE i okazało się, że te same Polki, które podobno nie chciały rodzić, gdyż wolały być singielkami lub wybrać karierę, nagle potrafiły z tą karierą pogodzić macierzyństwo.

Do polskich polityków dotarło już, że problem demograficzny to nie jest figura publicystyczna. Do tego potrzebne jest jednak wsparcie państwa. A nie obietnice premiera Tuska (budowa przedszkoli), z których po chwili po cichu się wycofuje. I nie rozwiązywanie problemów, które samemu się stworzyło (patrz tzw. matki pierwszego kwartału). Tylko czy naszego premiera od "ciepłej wody w kranie" stać jeszcze na to, by stał się premierem od "wsparcia rodzin z dziećmi"?

None