Nawet bym odpuścił, ale właśnie przeczytałem rzewną historię 39-letniego bramkarza luksemburskiej ekipy, który w piłkę gra po godzinach, bo pracuje jako ekspert ds. logistyki. Bramkarz Legii, Arkadiusz Malarz, po piłkarsku równie stary (38 lat) udaje zawodowca. I miał na tyle tupetu, by przed serią wpadek głośno marzyć o grze... w reprezentacji Polski.
Zmień pan narodowość, to pan zagrasz. Ale na andorską, bo ci w Luksemburgu mają lepszego.
Lata temu dziwiłem się nadziejom sporej części kibiców na to, że budowa atrap kilku stadionów na EURO2012 (bez sensownych piłkarzy i kibiców to tylko atrapy) znacząco wzmocni polską ligę. Uważałem (wygląda na to, że byłem optymistą), że możemy być tylko słabszą wersją ligi austriackiej lub cypryjskiej. W tych ligach, tak jak w naszej, dogorywają jacyś emeryci z Bałkanów i ci, których wypluły kluby 2 i 3 lig z silniejszych krajów. Pieniędzy mamy mniej od nich a tradycje piłki klubowej równie nędzne. Największy sukces Polski w europejskich pucharach to… rzut monetą, która spadła na właściwą stronę i 48 lat temu dała awans Górnikowi Zabrze do finału PZP.
Widzę jednak sposób, żeby nawet ta dziadowska liga zaczęła przejmować większą rzeszę kibiców niż ta mizeria na stadionach.
Ograniczyć ilość obcokrajowców. Wiem, niektórzy mówią, że niemożliwe „bo Unia”. Tyle, że poniżej ekstraklasy okazało się jakoś możliwe i ograniczono nie tylko ilość obcokrajowców, ale wymuszono grę młodych. Choć jako żywo Unia tego nie wymaga. Czyli można. Niektórzy mówią, że... obniży to poziom ligi. Hm, a tu w ogóle był jakiś poziom?
I tak będą dostawać w tyłek. Tyle, że osobiście g… mnie obchodzi, jak piłkę kopie jakiś 30-letni Serb czy Portugalczyk. Chyba, że jest gwiazdą, ale u nas takie nie grają. Oglądanie krzywo kopiących 8 Polaków i 3 obcokrajowców byłoby dla mnie ciekawsze niż oglądanie tak samo żenujących 8 obcokrajowców i 3 Polaków. Choćby w tej złudnej nadziei, że coś z nich wyrośnie, może dla reprezentacji…
I mam wrażenie, że nie byłbym w tym odosobniony.