Taki wpis, tuż po weekendowych wydarzeniach pod TVP, niewiele się różni od pamiętnej wypowiedzi Beaty Mazurek, posłanki PiS, która po pobiciu demonstrantów KOD w Radomiu wypaliła (na temat napastników), że pobicie „nie powinno mieć miejsca, ale ich rozumiem”.
Wypowiedź pani Mazurek była głupia. Taka wypowiedź Donalda Tuska jest nie tylko głupia, ale także niebezpieczna. Podobnie jak byłaby w odwrotnej sytuacji w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego.
Tusk nie jest idiotą i musi zdawać sobie sprawę z tego, że ma w Polsce nie tylko wyborców. Ma w Polsce także wyznawców, którzy widzą w nim antyPiS-owskiego mesjasza. I gotowi są za jego powrót skoczyć w ogień, dać się pokroić. Albo kogoś pobić, jeżeli taka będzie wola wodza.
Ktoś o takiej pozycji politycznej i wciąż potężnym wpływie na ludzi powinien pamiętać o tym, że część z nich jest rozhisteryzowana na tyle, że są gotowi rzucić się z pięściami na swoich adwersarzy.
Taka pozycja polityczna i takie możliwości niosą jednak ze sobą także odpowiedzialność i świadomość konsekwencji wygłaszanych słów i gestów. Były szef Platformy doskonale o tym wie. Przez lata w polityce wygłaszał przecież wiele deklaracji widząc, jakie były ich konsekwencje. Tusk jest byłym premierem. Za moment będzie byłym przewodniczącym Rady Europejskiej. Podobno wraca do polskiej polityki i niebawem może być Bóg wie kim. Nawet w niedalekiej przyszłości.
W chwili, w której zdecydował się nacisnąć enter i opublikować taki wpis, po takim wydarzeniu, stał się moim zdaniem niestety także tylko zwykłym dupkiem.