To śledztwo może się jednak okazać symbolem. Pierwszym z tych, które dotyczą tzw. afer reprywatyzacyjnych. Afer, które mogą rozsadzić Platformę Obywatelską. To PO jest kojarzona z rządami Warszawą właściwie przez większość z ostatnich kilkunastu lat. Ani Hannie Gronkiewicz-Waltz, ani partii, której była wiceprzewodniczącą, przez niemal całe 10 lat te afery nie przeszkadzały.
Fatalnie wygląda na tym tle sprawa osobistego zaangażowania Hanny Gronkiewicz-Waltz w afery reprywatyzacyjne. Nie tak dawno Hanna Gronkiewicz-Waltz z dziwnym uporem broniła też decyzji o działce na Chmielnej. Działka nie powinna być zwrócona, ale pani prezydent potrafiła zrobić Polaka z Duńczyka tylko dlatego, że "urodził się w Królestwie Polskim", w XIX wieku, kiedy Polski nie było. Po co dawać swoje nazwisko i twarz na tak kuriozalne tłumaczenia?
Wcześniej mąż wiceszefowej PO zarobił krocie na sprzedaży pożydowskiej kamienicy, która bezprawnie stała się własnością szmalcowników. Jeszcze w czasach PRL sąd nakazał zmiany w akcie notarialnym w tej sprawie, ale dziwnym trafem te zmiany nie objęły wujka męża pani prezydent. Jaka była odpowiedź wiceszefowej PO na te zarzuty? Taka, że pan Śpiewak, działacz ruchów miejskich, stał się w tej sprawie niechcący "cynglem PiS", a w ogóle to winny jest Lech Kaczyński.
Ustawa blokująca możliwość ewidentnych przekrętów i nadużyć przy warszawskich reprywatyzacjach pojawiła się dopiero pod koniec rządów PO. Właściwie wtedy, kiedy zanosiło się, że władzy już nie utrzymają. Można odnieść wrażenie, że wcześniej umyślnie cierpliwie czekano, aż na handlu roszczeniami, ustanawianiu kuratorów dla nieżyjących spadkobierców zarobią wszyscy, którzy zarobić mieli. Platforma wiedziała, że to się dzieje. Wiedziała, jakie pieniądze tracą samorząd i Skarb Państwa. I nie robiła niczego, mając władzę w mieście, w państwie, mając prezydenta.
Dlaczego?
ZOBACZ: Jolanta Brzeska zamordowana!