Wielu dziennikarzy ma na punkcie Kościoła hopla. Ja go nie mam. Mam do tematu podejście doskonale obojętne i księża nie kojarzą się automatycznie z pedofilią i chciwością instytucji. I tym bardziej uważam, że Kościół powinien w takich wypadkach płacić i nie udowadniać, że nic go tak nie boli jak utrata pieniędzy.
Ksiądz Roman B. porwał, gwałcił i więził 13-letnią (KOR??) dziewczynkę. Dorosłej już pani Katarzynie sąd przyznał milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę 800 zł miesięcznie. Zabolało. I Kościół złożył wniosek o kasację. Adwokat uzasadnia to tym, że Towarzystwo Chrystusowe nie może odpowiadać za „czyny jej byłego członka”. I przeprowadza analogię z „policjantem, który idzie po służbie do baru, pije piwo, bije innego klienta”. Ich zdaniem „te dwie sytuacje niczym się nie różnią”. Otóż różnią się zdecydowanie.
Po pierwsze, dziwię się, że adwokat nie widzi różnicy między sytuacją, w której dostanie w dziób, a tym, kiedy ktoś go uwięzi i będzie kilka lat torturował i gwałcił. Mam nadzieję, że ta oczywista różnica nie dotrze do niego w wyniku osobistych doświadczeń.
Po drugie, ksiądz gwałcił, więził i torturował 12-latkę (KOR??) oddaną mu pod opiekę podczas nauki w gimnazjum salezjańskim. „Na służbie” zabierał ją na parafię, jedli z innymi księżmi posiłki. Gdyby policjant mieszkał i pojawiał się na obiadach w komendzie z obcą 12-latką, to tak – policja też byłaby współwinna.
Po trzecie, mówienie o „byłym członku” wprowadza w błąd. Roman B. był aktywnym księdzem, więżąc, gwałcąc i torturując dziecko. Był w Towarzystwie Chrystusowym także po pełnomocnym wyroku, a nawet wrócił po odbyciu kary! Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której policja nie wyrzuca pedofila po wyroku, ale przyjmuje go po wyjściu z więzienia.
Argument z policjantem to i tak jakiś postęp. Jeden z adwokatów Kościoła miał bowiem stwierdzić, że „poszkodowanej nie należą się zasądzone pieniądze, bo zdążyła się już przyzwyczaić do swojej sytuacji życiowej”.
Cóż, Kościół na całym świecie płaci za przestępstwa pedofilów lub za ich krycie. I też „będzie musiał się przyzwyczaić do swojej sytuacji”.