Mirosław Skowron

i

Autor: Anna Garwolińska Mirosław Skowron Redaktor działu Opinie Super Exrpessu

Mirosław Skowron o głupich sporach w polskiej polityce: Geje, polexit i pantofelek

2019-03-11 7:40

Wybory do europarlamentu są akurat najmniej istotnymi ze wszystkich, których dokonujemy. Wliczając w to wybór tego, w co się podrapiemy po tym, kiedy wstaniemy rano z łóżka. Wysyłamy do Brukseli (zresztą nie tylko Polacy) ludzi, których partia chce wynagrodzić dobrymi apanażami, pozbyć się z krajowej polityki, albo pozwolić im się otrzaskać. Najrzadziej wysyłamy ich do konkretnej, ciężkiej roboty, bo tej nie ma tam akurat zbyt wiele.

Ze względu na ową nieważkość kampanii do europarlamentu z punktu widzenia przeciętnego Polaka, cieszyłem się, że w tym roku, przed wyborami do parlamentu krajowego, zaczyna ona dotyczyć rzeczy istotnych. Politycy zaczęli rozmawiać o gospodarce, 500 plus na każde dziecko, trzynastkach emerytów, sytuacji budżetu i energetyce.

Niestety, skończyło się.

Wygląda na to, że kampania będzie rozpięta pomiędzy hasłem „PO i opozycja idzie z gejami po twoje dzieci”, a hasłem „Kaczyński chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej”.

Wiem, że polska polityka bardzo często stacza się do poziomu, na którym najlepiej czują się postaci pokroju posła Szczerby (PO) i Tarczyńskiego (PiS). Zawsze miałem jednak nadzieję, że są to trefnisie, wysyłani przed kamery z konkretną rolą do odegrania. A nie postaci wyznaczające zakres tematów, którymi mają się zajmować największe polskie partie.

Do PiS chciałbym zaapelować, by przestali się zajmować gejami i wrócili do dyskusji o sprawach socjalnych i gospodarczych. Chyba nie macie wątpliwości, że gdyby ktokolwiek posłał w Polsce „edukatorów seksualnych” do 2-3-letnich dzieci, to rodzice tych maluchów, przepędziliby by owych „edukatorów” kopniakami.

Do Platformy apeluję, by przestała już bredzić w tej kampanii o „polexicie”, bo jeszcze go wykracze. W europejskiej polityce był już taki spryciarz, który zaprzągł kwestię obecności swojego kraju w UE do wewnętrznej kampanii. Wydawało mu się, że to świetny pomysł i on go genialnie rozgrywa. Nazywał się Cameron. I mam wrażenie, że kiedyś będziecie sobie pluli w brodę jak on. Wtedy, kiedy doprowadzicie do końca to, co sami od kilku lat rozpętujecie.

Na koniec, chyba po to, żeby się dobić, posłuchałem co do powiedzenia na temat edukacji ma Robert Biedroń. Trzecia siła, która edukację seksualną w szkołach uważa za istotną. Otóż według Biedronia „program szkolny jest przeładowany bzdurami”, bo „dziecko uczy się np. budowy pantofelka, wierszyka na pamięć i daty bitwy pod Cedynią”. Serio, to jego słowa.

Wygląda na to, że ta „nowa jakość w polityce” świetnie już w poziomie nadchodzącej kampanii się odnalazła.