Pojawiły się już jednak głosy będące zapowiedzią przyszłego stanowiska Unii. Takiego, jakie będzie za rok, dwa lata. Były komisarz UE Günter Verheugen, nazywany w swoim czasie przez "Gazetę Wyborczą" Dobrym Wujkiem Günterem, stwierdził, że "problem nie leży w Moskwie czy u nas, problem tkwi w Kijowie, gdzie mamy pierwszy w XXI wieku europejski rząd, w którym zasiadają faszyści".
Dobra rada, wuju. Osobiście cieszę się, że Niemcy, może kilkadziesiąt lat za późno, ale nauczyli się wyczuwać faszystów u władzy i reagować na nich. Cieszyłbym się jednak bardziej, gdyby reagowali na tych "faszystów" u władzy także w Rosji.
Mam też dziwną pewność, że lada moment wypowiedź wujka Güntera będzie linią obowiązującą kraje UE w podejściu do Rosji i Ukrainy. Linią obowiązującą i w Polsce. W SLD i PSL już zaczyna obowiązywać.
Zobacz: WOJNA NA KRYMIE: Rosjanie ZABIJAJĄ ukraińskich żołnierzy!
Skąd ta pewność? Stąd, że Europa robiła tak zawsze. Unia Europejska zachowuje się w polityce zagranicznej jak podwórkowy osiłek, który wie, że nie warto bić się ze starszymi i silniejszymi, bo mogą oddać. Unia woli bić słabszych i młodszych, bo tak bezpieczniej.
Kiedy Rosja (także podwórkowy osiłek) mordowała mieszkańców Czeczenii, Zachód też wyrażał oburzenie i groził sankcjami. Kiedy już wymordowała albo wygnała tych, którzy jej się nie podobali, Zachód chwilę odczekał i... nagrodził Rosję wejściem do WTO, G8, olimpiadą zimową, mistrzostwami w piłce nożnej i innymi nagrodami.
Ani jeden rosyjski morderca nie trafił przed europejski trybunał. Unia musiała jednak znaleźć kogoś młodszego i słabszego, na kim mogłaby się jednak odegrać. Znalazła Serbię i Chorwację.
Dziś wystarczająco słaba, by jej przyłożyć, jest na tym podwórku Ukraina. W przeciwieństwie do Rosji nie odda. Za chwilę Rosja dostanie zatem w nagrodę za aneksję Krymu jakieś członkostwo bądź imprezę. Ukrainę obejmą zaś sankcje, gdyż nie można tolerować "faszystów" w rządzie. I tym razem będą to sankcje dotkliwe. W przeciwieństwie do tych, które nałożono na Rosję.