Mirosław Skowron komentuje: Resortowi zięciowie i połykacze ognia

2014-01-20 3:00

Rozpoczęła się łapanka na kandydatów do europarlamentu. Z tej okazji partie prześcigają się w ogłaszaniu rozmaitych dziwacznych propozycji, na które składają się m.in. sportowcy, celebryci, żonglerzy, aktorzy i inni połykacze ognia.

Czy ktoś wie, do czego może się przydać w europarlamencie Weronika Marczuk (kandydatka SLD), celebrytka znana jako była żona aktora Cezarego Pazury? Odpytywany przez nas Józef Oleksy nie wiedział. Tyle że to dopiero początek i wszystkie inne partie na pewno sprostają temu wyścigowi. Mam nadzieję, że PiS zareaguje z pewnym humorem i wystawi przeciwko niej agenta Tomka.

Na razie sukcesem PiS jest zwalczenie innej kuriozalnej kandydatury. SLD nie mogło wystawić kosmity, więc chciało wystawić kosmonautę - Mirosława Hermaszewskiego, który powszechnie znany jest z dwóch rzeczy: był jedynym Polakiem w kosmosie i jednym z członków WRON Jaruzelskiego w stanie wojennym. Za ten całokształt otrzymał Order Lenina (w ZSRR) i Order Uśmiechu (w PRL). I tyle.

Hermaszewski prywatnie, o czym wielu nie wiedziało, jest teściem Ryszarda Czarneckiego (tak, tego z PiS). Według najnowszych standardów czyni to posła Czarneckiego resortowym zięciem, a jego synów (z których jednego chciał zrobić radnym PiS we Wrocławiu) resortowymi wnukami. Europoseł PiS woli się tym nie chwalić. Opieprzył więc teścia i zakazał mu kandydowania (dzisiejszy "SE", str. 3). Jak na wojskowego i byłego członka junty dokonującej zamachu stanu w 1981 r. kosmonauta Hermaszewski skapitulował zaskakująco łatwo i kolegów z SLD poinformował, że jednak się wycofuje. Cóż, komunizm musiał upaść, skoro bronili go tacy wojskowi...

Moją ulubioną kategorią parlamentarzystów są jednak byli sportowcy. Nie mam pojęcia, co sensownego robią w polityce panowie Blanik (PO), Kosecki (PO), Tomaszewski (PiS), ani co robili Piechniczek i Lato (SLD). Jest to jednak jakiś trend i w związku z tym mam propozycję dla walczącej o przetrwanie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Wszędzie, gdzie się da, partia ta wystawia w wyborach ludzi o nazwisku Ziobro. Polecam im zatem skoczka narciarskiego Jana Ziobrę. Jest już dość znany, wygrał jeden z konkursów Pucharu Świata. Choć w chwili, w której odbierał medal na podium, więcej osób zwróciło uwagę nie na jego twarz, ale na jego narty. Widniał na nich napis "Luz w d...e!!!".

Czyż nie jest to znakomite hasło na plakaty wyborcze Solidarnej Polski? W końcu chcecie państwo udowodnić, że jesteście bardziej nowocześni i jednak różnicie się czymś od PiS...