carroll - kapiac lwa

i

Autor: archiwum se.pl

Mirosław Skowron: Jonathan Carroll, „Kąpiąc lwa”, recenzja

2013-10-30 18:51

Jonathan Carroll kazał czekać swoim czytelnikom na nową powieść aż sześć lat. I ktoś, kto zachwycił się wydaną przed laty "Krainą Chichów" sięgnie po jego najnowszą książkę z przyjemnością. Trudno o takie sądy na gorąco, ale jest to chyba jedna z trzech najlepszych powieści Carrolla w jego dorobku. Dla tych którzy go nie znają, rekomendacją mogą być zaś zachwyty Stephena Kinga i Neila Gaimana, którzy wymieniają Carrolla wśród swoich ulubionych autorów.

Książki Carrolla trudno opisywać tak, żeby nie zdradzać części tajemnic, które kryje w sobie ich treść. Warto je jednak czytać nie zrażając się snobistycznymi jękami części krytyków, którzy nienawidzą mieszania gatunków i chcieliby, żeby literatura piękna pozwalała im się zawsze ułożyć tak, jak wbito im do głów na studiach. Problemy z zaszufladkowaniem Carrolla są właśnie tym, co jest u niego najsilniejsze. I muszę przyznać, że za nieustanne przekonywanie (sądząc po popularności skuteczne), że powieści dla dorosłych nie muszą być pozbawione wyobraźni, fantastyki i magii ma u mnie od czasów swojego debiutu olbrzymiego plusa.
Jego powieści, w tym najnowsza "Kąpiąc lwa" nie są ani zwykłymi powieściami obyczajowymi, ani fantastyką, ani horrorem. Są wszystkim po trochu. Nie jest przypadkiem, że główne postaci książki mają do pewnego momentu problemy z rozpoznaniem, w którym momencie śnią, a w którym przeżywają rzeczywistość. Tych, których mogłoby to odstręczać od lektury chcę jednak zapewnić, że Carroll nie ma najmniejszych problemów z prowadzeniem narracji i czytelnik nie ma wrażenia, że zagubił się w jakichś narkotycznych wizjach pisarza, który chciał nieco poeksperymentować.
Jak często u Carrolla wszystko zaczyna się jak klasyczna, mainstreamowa powieść o małżeństwie, które przeżywa kłopot i zamierza się rozstać. Wkrótce okazuje się, że jest to jeden z najmniejszych problemów, który może ich czekać. Carroll poszedł tym razem bardziej w stronę fantastyki, niż elementów horroru czy thrillera.
Ci, dla których miałoby to być pierwsze zetknięcie się z powieściami Carrolla powinni jednak najpierw sięgnąć po jego "Krainę Chichów" by przynajmniej częściowo zrozumieć na co tak wielu czytelników czekało wypatrując "Kąpiąc lwa". Zaś tych, którzy kierują się w doborze swoich lektur tępym snobizmem i tak nie przekona do tego opinia dziennikarza z tabloidu...
MS
Jonathan Carroll „Kąpiąc lwa”, Rebis, 2013