Mirosław Skowron: Dres noszony po angielsku. Recenzja książki Martina Amisa „Lionel Asbo. Raport o stanie państwa”

2013-07-24 21:13

  Martin Amis nie jest w Polsce pisarzem przesadnie znanym, choć u siebie w kraju uchodzi za żywy pomnik literatury. W dodatku będący synem innego pomnika, Kingsleya Amisa. Jego najnowsza nie ma jednak w sobie nic z pomnikowości i jest świetną relacją o rzeczywistości współczesnej Anglii, londyńskich nizin, tamtejszym odpowiedniku dresiarstwa i (nie tylko brytyjskich) mediów.

 

Bohaterem książki jest Des, inteligentny mulat-sierota, wychowywany przez wujka dresiarza, który po dostaniu się na studia zaczyna pracować w redakcji jednego z brytyjskich tabloidów. To Brytyjczycy z dołów, wśród których normą jest rokroczne rodzenie dzieci (prawie każdego z innym ojcem). Tylu dzieci, że przestają już wystarczyć imiona Beatlesów, włączając w to dwóch członków zespołu z Liverpoolu, którzy nie doczekali późniejszej sławy.

Wujek dresiarz, tytułowy Lionel Asbo, kierujący się w życiu niezbyt skomplikowanym kodeksem i trudniący drobnymi przestępstwami, niespodziewanie staje się obiektem zainteresowania mediów po wygraniu niemal 140 milionów funtów w loterii. W tym także gazety, w której pracuje (do pewnego momentu ukrywając to przed wujkiem) główny bohater.

Asbo jest postacią obserwowaną i opisywaną właśnie z jego perspektywy. Z ciekawą mieszaniną obrzydzenia i sympatii. Niezapomniane są jego rady życiowe, których udziela „młodemu” („Porno jest lepsze i tańsze od kobiet”), a także świetnie oddany slang złożony ze specyficznie kaleczonego języka angielskiego.

W Polsce książkę „Lionel Asbo. Raport o stanie państwa” prezentowano to jako powieść „o wpływie tabloidów na społeczeństwo”, ale tak naprawdę jest to powieść o współczesnej Anglii i pop-kulturze. O tym, w jaki sposób i z jakich postaci można wykreować bohaterów masowej wyobraźni.

W końcu w świecie sama operacja piersi może zrobić z każdej kobiety znaną piosenkarkę, olbrzymia popularność milionera z przypadku nie powinna nikogo dziwić. Ciekawe jest jednak to, jak wspomnianego bohatera się sprzedaje, kształtuje i postrzega.

Dla wielu polskich czytelników, którzy mają za sobą lata spędzone w Wielkiej Brytanii, książka może mieć walor powieści obyczajowej o ludziach, których często spotykali na ulicy. Od których niekiedy mogli usłyszeć, że „zabierają im pracę”. Wśród czytelników, którzy do Anglii nie dotarli, spotkałem dość częste opinie, że Amis przesadził. Brytyjska nastolatka rodząca co rok dziecko (od ukończenia 13 roku życia), dorastająca w rodzinie żyjącej z zasiłków, nie mieści się w ich wizerunku „mieszkańca Londynu”. Kogoś, kto postrzega Brytyjczyków przez pryzmat panów w melonikach gawędzących o giełdzie może to zdziwi, ale uwierzcie, postaci opisane przez Amisa pasują do dzisiejszej Anglii jak najbardziej. I tytuł „Raport o stanie państwa” nie jest tu przypadkowy.

Martin Amis uchodzi za pisarza, na którym wzoruje się wielu młodych brytyjskich twórców, w tym przyznająca się do tego Zadie Smith (znana u nas głównie z rewelacyjnych „Białych Zębów”). Czytając ostatnią powieść Amisa możecie mieć poczucie, że została napisana właśnie przez kogoś z pokolenia Smith (dziś niespełna 40-letniej), a nie akademickiego twórcę po 60-ce. Amis potwierdza, że ma świetny słuch, także na grupy, z którymi teoretycznie, patrząc z jego wyżyn, nie powinien mieć żadnego kontaktu...

Martin Amis, „Lionel Asbo. Raport o stanie państwa”, wyd. Rebis 2013