Naprawdę trudno zgadnąć, gdzie były te głęboko wzruszające, ludzkie odruchy Marka Belki, kiedy był ministrem i premierem polskiego rządu, a w swoim czasie nawet wicekrólem Iraku. Gdzie były u Andrzeja Olechowskiego, gdy współtworzył III RP w latach 90. albo zręby Platformy po 2000 roku?
Dawno temu chyba Ryszard Bugaj, zwracając się w Sejmie do działaczy SLD, stwierdził, że nie ma im za złe tego, że byli w PZPR. Ani za złe nawet tego, że z zapałem budowali dyktatorski system. On ma im za złe to, że oni byliby w każdej partii i budowali z takim samym zapałem każdy system, jaki by im się opłacił. Co było widać choćby po zapale, z jakim budowali III RP, której (po zmianie wiatrów) tak demonstracyjnie się dziś SLD wstydzi.
Było to chyba najlepsze podsumowanie charakteru większości ludzi, którzy tworzyli PZPR w latach 70. i 80.
Nie inaczej jest z panami Belką i Olechowskim. Wiadomo, gdzie leżały konfitury i jakie prądy dominowały w PRL lat 70. i 80. I dokładnie przy tych konfiturach znajdziemy w tamtych latach pana Belkę i pana Olechowskiego. Po 1989 roku wiatr się zmienił, powiało w kierunku neoliberalnym. I, co za niespodzianka, także tam można było odnaleźć ich obu.
Dziś, zwłaszcza po ostatnim kryzysie, nastroje znów się zmieniły. Do łask wraca keynesizm, a neoliberalizm znalazł się na cenzurowanym. I, niespodziewanie, zmieniają się także panowie Belka i Olechowski!
Sięgając myślą w przyszłość, jestem w stanie wyobrazić sobie jeszcze niejedną zmianę prądów dominujących w Europie. Powiedzmy, że po kolejnym wysypie imigrantów, po kolejnych zamachach terrorystycznych w Europie dochodzą do władzy partie w stylu Frontu Narodowego. To nie jest aż tak nierealny scenariusz, jak by się wydawało. Powiedzmy, że do łask wróci głoszenie poglądów bardziej brunatnych, uważanych dziś za rasistowskie.
Pomyślmy, co, wyczuwając wiatr kolejnych przemian, opowiadaliby wówczas w wywiadach panowie Belka i Olechowski? Mam dziwne wrażenie, że także wtedy potrafiliby się bez trudu odnaleźć.