Po kilku godzinach namysłu minister przeprosił. Okazało się, że informacje są jednak prawdziwe (str. 2 dzisiejszego "Super Expressu").
Minister zachował się podwójnie skandalicznie. Po pierwsze, nie segregując śmieci, do czego zmusza resztę Polaków. Jak podkreślają komisarz Unii Europejskiej Potocnik i ekspert szwedzkiego rządu Sandstrom (str. 5), politycy powinni w tej kwestii świecić przykładem. Po drugie, minister świadomie skłamał, a to jest już sprawa poważniejsza.
Minister Korolec wypowiada się publicznie nie tylko o segregowanych śmieciach. W tym samym programie minister odpowiadał np. na pytania dotyczące pakietu klimatycznego.
Czy odpowiadając na te pytania, też kłamał? A niby dlaczego miał mówić prawdę? W końcu przeprasza dopiero wtedy, gdy wykaże mu się kłamstwo czarno na białym. Minister Korolec twierdzi, że rząd Tuska (w tym on jako negocjator) zgodził się na zmianę tzw. roku bazowego na 2005, ale to "dyskusja zastępcza", a "zawinił prezydent Kaczyński".
Tak. To jest dyskusja zastępcza, a zawinił Kaczyński. A pan minister Korolec segreguje własne śmieci. Czy za jakiś czas przeprosi też za swoje sukcesy w sprawie pakietu klimatycznego? Będzie miał kogo. W wyniku pakietu klimatycznego w kilku krajach Europy (w tym w Polsce) może przybyć nawet ponad milion bezrobotnych.
Problem jest jednak głębszy. Pół biedy, gdy minister Korolec głupio kłamie dziennikarzom i swoim wyborcom. Pytanie, czy wracając z jakichś istotnych negocjacji Unii Europejskiej, minister Korolec mówił prawdę swojemu przełożonemu, którym jest Donald Tusk? To, że minister Korolec nie jest osobą prawdomówną, już ustaliliśmy.
Czy wracając z innych negocjacji w UE, przekonywał np. premiera Tuska: "Panie premierze, z pakietem klimatycznym wszystko jest super, niech pan się nie martwi"? W ilu podobnych sprawach (i których) mógł się wcześniej mijać z prawdą?