Dzieje się to w Polsce, państwie UE, którego politycy lubią bredzić o tym, że "cały świat patrzy na nas z podziwem", że w czymś dogoniliśmy Niemcy. Może pochwalicie się losem pani Grażyny? Mam też wywracający schematy myślenia obecnie panujących pomysł, że może państwo Unii w XXI-wiecznej Europie powinno pomóc znaleźć tej matce jakąś pracę albo zapewnić jej odpowiedni poziom opieki socjalnej?
Cywilizacja, do której aspirujemy, zapewnia matkom wielodzietnych rodzin (a nawet matkom 1-2 dzieci) przyzwoite wsparcie ze strony państwa. Także dlatego że odpowiedni poziom przyrostu naturalnego i opieki nad dziećmi jest jedną z podstaw rozwoju. W Polsce nie tylko się tego nie wspiera, ale systematycznie ogranicza. Teraz zaczęto odbierać dzieci bezrobotnym. Co następne? Przymusowa sterylizacja?
O ile pamiętam, w Konstytucji RP nie ma zapisu o przymusie pracy. Co więcej, wielu działaczy obecnie rządzącej partii było politykami Kongresu Liberalno-Demokratycznego i lubili głosić, że bezrobocie jest koniecznością, gdyż "bez bezrobocia ludzie nie szanują pracy". W związku z czym liberałowie bardzo ochoczo nauczali Polaków szacunku do pracy poprzez dynamiczne zwiększanie skali bezrobocia. Szkoda, że nie zdecydowali się na poszerzenie wiedzy o inną teorię, która mówi, że pracy nie szanuje się także wtedy, gdy wynagrodzenie za nią jest zbyt niskie.
Odbieranie bezrobotnej matce dzieci... Osobą bezrobotną od ponad 20 lat pozostaje Małgorzata Tusk, żona premiera. Politycy PO zawsze oburzają się na złośliwości o 4-dniowych weekendach Donalda Tuska w Sopocie. Podkreślają, że premier tyra i ma czas wyłącznie na Polskę i okazyjne mecze piłki nożnej. Skoro zrobił taką karierę, to był zapewne także zapracowany, gdy córka i syn byli niepełnoletni. I ich wychowanie spoczywało na barkach matki. Bezrobotnej matki!
Na szczęście kolejne lewicowe i prawicowe władze i urzędnicy rządzący III RP były nieco bardziej litościwe i nie odebrały pani Małgorzacie dzieci. Dzięki czemu Kasia Tusk mogła wyrosnąć na znaną blogerkę modową, a Michał Tusk... Może to pomińmy, bo premier uwagi o pracy jego syna dla pewnych osób odbiera jako osobiste ataki na jego rodzinę.
Zastanawiam się tylko, jakie szanse, po odebraniu ich matce, będą miały dzieci pani Grażyny i podobnych jej kobiet.